Podróż tematyczna
Dzisiaj zabieram Was w podróż tematyczną, a te stają się ostatnio coraz bardziej popularne. Zwykłe podróżowanie powoli robi się już passé 😉. Nie wystarczy tak po prostu kupić sobie bilet na jakiegoś lowcost’a, wsiąść do samolotu byle jakiego i polecieć gdzieś na drugi koniec świata. Moda czy nie moda, to jednak zawsze warto podróżować mądrze, świadomie i odpowiedzialnie. A dodając do naszej podróży jakiś temat przewodni, staje się ona jeszcze pełniejsza i ciekawsza. To co byście wybrali? Włajaże śladami bohaterów literackich, czy może w poszukiwaniu pejzaży uchwyconych przez znanych malarzy? A może wycieczka szlakiem pierwszych Piastów albo poszukiwanie zaginionych skarbów III Rzeszy na Dolnym Śląsku? Spokojnie, temat przewodni podpowie Wam na pewno wyobraźnia oraz pasja do podróżowania i odkrywania nowych miejsc.
Moja podróż tematyczna odbyła się całkiem przypadkowo, niecelowo i dopiero teraz mogę posklejać ją sobie w całość. Przedziwne jak czasami punkty na osi naszego czasu i mapie zdarzeń łączą się w całość. Bo oto stanęły na mojej drodze trzy z pozoru nie mające ze sobą nic wspólnego metropolie: Kraków, Edynburg i Tokio. A co konkretnie łączy ze sobą te trzy miasta? Jest to… wierność. Ale nie taka ludzka, zmienna i niedoskonała. To wierność psia. Każde z tych wspaniałych miast dorobiło się swojego reprezentanta na czterech łapach. Zwiedzając je warto przyjrzeć się bliżej psim historiom.
A moja historia była taka…
Listopad 2009. Szwendając się późną jesienią po krakowskich bulwarach nad Wisłą, natrafiłam na pomnik psa Dżoka, który patrzył na mnie smętnie. Ktoś złożył przy nim kwiaty i znicze. Widać, że to miejsce żyje nadal jego legendą.
Maj 2017. Będąc w Edynburgu próbowałam nie zbankrutować. W tym celu starałam się dotrzeć do ogólnodostępnych, darmowych atrakcji turystycznych. Wcześniej w internecie trafiłam na historię o małym terierku o imieniu Bobby. Zainteresowała mnie na tyle, że postanowiłam przy okazji udać się w miejsce, gdzie stoi psi pomnik.
Sierpień 2019. I znów Kraków. Skoczyłam do krakowskiego Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, które jest zdecydowanie bliżej niż Japonia, a i wizyta w nim nie drąży dziury w portfelu tak jak wypad do kraju kwitnącej wiśni. Ku memu zdziwieniu, podróż śladami psiej wierności dopełnia się przypadkowo w tym miejscu. Przynajmniej na razie, dopóki nie trafię do tej „prawdziwej” Japonii 😉. Wielkie było moje zaskoczenie, bo oto przede mną, na jednej z wystaw, stał najprawdziwszy pomnik psa Hachiko. Stał jakby wyrwany dla mnie i tylko dla mnie z okolic stacji tokijskiego metra.
No dobra, z tym Hachiko, to przesadzam, bo był tylko jedną z grafik wystawy „Smok i smok”, ale radość z faktu, że „złapałam” właśnie trzeciego psa do kolekcji i to w takim miejscu, była pewnie porównywalna do tej z autentycznego spotkania. Za to miliony monet zostały mi nadal w kieszeni 😊.
No to teraz nieco bliżej o sylwetkach tych wiernych czworonogów. Wzruszenie się i uronienie łezki dozwolone!
Kraków
W 1990 roku nadwiślański mieszaniec Dżok „opłakiwał” swojego pana, czekając na niego w pobliżu ronda Grunwaldzkiego. Właściciel dostał ataku serca, gdy przechodził z Dżokiem w okolicy ronda. Niestety nie udało się go uratować. Pies błąkał się w nadziei na powrót swego pana i minął dobry rok zanim pozwolił się ponownie przygarnąć. Dziś na bulwarze Czerwieńskim nad Wisłą ten symbol przywiązania zwierzęcia do człowieka wyciąga w naszą stronę pomnikową łapkę. Jakby chciał się przywitać, a może pożegnać?… Historia psa była na tyle głośna, że kwiaty pod pomnikiem złożyła kiedyś nawet Violetta Villas, a mieszaniec Dżok wylądował na okładce „Przekroju”. Sam pomnik wykonał zaś znany krakowski rzeźbiarz prof. Bolesław Chromy. Oficjalne odsłonięcie miało miejsce w 2001 roku, dokładnie w 10 rocznicę opuszczenia przez Dżoka ronda, na którym czuwał.
Tokio
Wcześniej, bo w 1935 roku pies rasy akita inu „pobił” naszego krajana, czekając na zmarłego pana przez 10 lat. Hachiko, bo tak się wabił, widywano w miejscu, w którym żegnał właściciela po raz ostatni, czyli nieopodal stacji Shibuya. Dziś psi pomnik z brązu wypatruje go nadal, a wzruszony naród zakonserwował szczątki psa i umieścił je w Narodowym Muzeum Przyrody i Nauki w Tokio. Hachiko może być bliżej znany polskiemu widzowi z filmu „Mój przyjaciel Hachiko” z 2009 roku z Richard’em Gere’m w roli głównej, w reżyserii Szweda Lasse Hallström’a. Muzyka do filmu była udziałem Polaków. Oprócz tego „Japończyk” stał się bohaterem dwóch książek. Natomiast z dawnych nagrań udało się odzyskać fragment jego głosu i w 1994 roku po 59 latach od odejścia Hachiko, miliony osób w Japonii zgromadziły się przy radioodbiornikach, żeby posłuchać znów jego szczekania.
Edynburg
Rekordzistą w wiernym czekaniu został edynburski terierek Bobby. Przez czternaście lat pilnował grobu swojego pana! Gdy w 1872 roku dusza Bobby’iego odeszła na drugą stronę tęczowego mostu, jego doczesne ciałko spoczęło w spokoju przy grobie właściciela na przykościelnym cmentarzu Greyfriars Kikryard. Dziś na rogu Edinburgh’s Candlemaker Row i George IV Bridge stoi pomnik małego terierka z wytartym złotym noskiem. Podobno dotknięcie go przynosi szczęście… Losy terierka również posłużyły jako inspiracja dla dwóch książek oraz filmu.
Znacie jeszcze jakieś inne psie pomniki i przykłady psiej wierności na świecie? Dajcie koniecznie znać, jeśli tak. Może dołożę kiedyś, któryś z nich do swojej kolekcji 😉…
Rebeka von Jurgen
*Jeśli spodobał Ci się ten wpis, to zostaw po sobie ślad w komentarzu albo udostępnij go, skomentuj post lub daj lajka na Facebook’u.
Chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami? Zapisz się na newsletter!
Zaobserwuj mnie na Instagramie, gdzie regularnie dodaję zdjęcia i story z naszych kolejnych wypraw:)
No na co jeszcze czekasz;)?…