Podróże w czasie
Co powiecie na podróż w czasie? Ale nie taką z serii filmów Roberta Zemeckisa, w której główny bohater biegający w trampkach, z rozwichrzoną czupryną oraz szalony profesorek próbują odmienić los. Ani nie taką z netflixowskiego serialu „Dark”, w którym czasy się zapętlają, nakładają na siebie, odpętlają, a na koniec wskakują jeszcze w inny równoległy wymiar (notabene bardzo lubię ten serial😊)… Ale taką najprawdziwszą, najrealniejszą z możliwych, którą możecie poczuć, dotknąć, obejrzeć z bliska i posłuchać. Zainteresowani? Zapraszam do magicznej enklawy, zielonego wehikułu czasu pachnącego wiekowym drewnem w samym sercu aglomeracji śląskiej! Nie żartuję!
No dobra, do czasów przed Chrystusem Was tu nikt nie zabierze, ale cofniecie się o jakieś sto, dwieście, a nawet trzysta lat na górnośląską i zagłębiowską wieś. Ach! To gdzie ja Was właściwie zabieram? Ano do skansenu! Skansen to jednak nieodpowiednie słowo. Bo Muzeum Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie wcale skostniały jak skansen nie jest, ale żywy, kolorowy i wesoły.
Zielony jak… śląskie!
Zielonych miejsc w województwie śląskim mamy pod dostatkiem. Naprawdę, nie martwcie się o nas, ani nie współczujcie nam, że tutaj to tylko hałdy, szyby kopalń, kominy… Zaryzykuję, że nawet pozazdrościć skrycie można😊. Nasze tereny zielone mają się bardzo dobrze i wcale nie musimy wyjeżdżać po nie na drugi koniec województwa. Ba, niektóre dumnie rozpychają się w samym sercu śląskiej metropolii jak choćby Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie (Park Śląski). A w najbliższym otoczeniu parku znajdziecie kosmiczny katowicki Spodek, Strefę Kultury, Muzeum Śląskie, Stadion Śląski, liczne korpolandie, ZOO, kolorowe i rozświetlone galerie handlowe oraz inne synonimy wielkomiejskiego zgiełku i uciech. A w tej całej mozaice pośpiechu, spalin i ludzkich spraw zatopiony jest skansen. Skryty w cieniu drzew i Stadionu Śląskiego czeka na odwiedzających, którzy gotowi są zanurzyć się w swojskiej i sielskiej krainie drewnianych chałup.
Wsi spokojna, wsi wesoła…
Jeśli ktoś z Was miał to szczęście spędzać wakacje na wsi będąc dzieckiem, to może pamięta jeszcze jej prostotę i pierwotny rytm. I chociaż polska wieś się od szczęśliwych lat dzieciństwa mocno zurbanizowała i zmieniła, a stare, drewniane chaty już dawno wyparło bardziej nowoczesne budownictwo (w tym paskudna blacha falista), to na szczęście w miejscu takim jak to wspomnienia żywo wracają.
Muzeum Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie
Ściągnięcie tu wiejskiej drewnianej zabudowy z podbeskidzia, terenów Górnego Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego nie trwało rok, ani dwa, a dziesięciolecia. Pierwsze inicjatywy zostały podjęte w 1938 roku przed doktora Tadeusza Dobrowolskiego– zasłużonego polskiego muzealnika, wojewódzkiego konserwatora zabytków. II Wojna Światowa, która wkrótce nadeszła zamroziła wszelkie działania. Musiał minąć cały XX wiek i kawałek XXI, żeby odwiedzający mogli cieszyć się muzeum w jego obecnym kształcie. Dziś znajdują się tu prawdziwe cudeńka ludowej architektury drewnianej wraz z wyposażeniem chat i oryginalnymi sprzętami „AGD” z epoki. Jeśli narzekacie, że pralka Wam „nie dopiera”, to spójrzcie sobie tu na miednicę, tarkę, wiadro z zimną wodą i kostkę mydła, a następnie przeproście grzecznie swoją pralkę… A jeśli macie problem do płyty indukcyjnej, to pomyślcie, że w kurnej chacie (chata bez przewodów kominowych) w trakcie gotowania posiłku prawdopodobnie udusilibyście się dymem z pieca, który wydobywał się na całą izbę i uciekał powolutku przez szczeliny i otwory.
Sielanka
Muzeum to nie tylko zabytkowe drewniane chaty wyrwane ze swojego naturalnego środowiska. To również swojskość, folklor, radość życia, ale bez tej męczącej jarmarcznej nuty. Wszystko tu wydaje się być przemyślane: trasa zwiedzania, obecność zwierząt gospodarskich (o szalony czarny baranie, który przeskoczyłeś przez zagrodę, wywołując tym samym popłoch gawiedzi ze smartfonami! Jakież to było widowisko!), rozmieszczenie chałup, przydomowe ogródki, kwieciste i szalejące feerią barw. Jest nawet poletko zboża i słoneczników. Pięknie można się w nich sportretować. Wisienką na torcie są… wiklinowe kosze na śmieci! Nie jakieś tam straszydła z tworzywa sztucznego, ale najprawdziwsze wyplatane kosze i to wszystkie identyczne. No brawo, ktoś tu pomyślał! Do jednego bym się tylko przyczepiła. Do sztucznej, plastikowej krowy wykonanej w skali 1:1, która przytula się do ściany jednej z chat… Serio? ☹ Czy ta „milka” musi tu tak szpecić? Pomimo, że mordę ma sympatyczną i nawet uśmiechniętą, to nijak mi ten plastikowy kolos nie pasuje do okoliczności. Taka mała wrzutka, troszeczkę dziegciu, żeby za słodko nie było 😊.
Dla kogo?
Dla każdego. Serio. I dla lekko podpitego pana bez koszulki, który próbuje ukryć piwo owijając je gazetą i dla pani w wysokich szpilkach, dla rodzin z dziećmi, singli z psami, słowem dla każdego, kto poszukuje alternatywy dla wielkomiejskich rozrywek i oazy spokoju w samym sercu aglomeracji śląskiej. Jeśli macie godzinkę, dwie, trzy wolnego czasu odwiedźcie skansen. Oderwijcie się od obowiązków, miejskiego chaosu i hałasu, zanurzcie się w zapachu starego, okopconego drewna, wilgotnych sieni, sianka w szopie, swojskiego zapachu z chlewika, otulcie się promieniami sierpniowego słońca. Weźcie ze sobą koc piknikowy, jakieś przekąski, usiądźcie pod drzewem, żeby tą sielskość jeszcze dłużej celebrować. Tylko czarnego barana nie drażnijcie, bo chłopak chyba wrażliwy jest. A resztą… i tak pewnie gdzieś znowu ucieknie. Przy dobrych wiatrach traficie może jeszcze na imprezy towarzyszące, pokazy, warsztaty etc. Warto sprawdzić przed wizytą kalendarz wydarzeń.
Informacje praktyczne
Główną ścieżkę spacerową spokojnie przejedziecie wózkiem dziecięcym. Dla zgłodniałych na terenie skansenu jest też restauracja z daniami barowymi. W głównym budynku muzeum przy wejściu znajdują się toalety, ale warto zajrzeć do niego nie tylko za potrzebą. Znajdują się w nim różne wystawy i ekspozycje czasowe. My trafiliśmy na wystawę pt. „Koronki w smartfonie”. No iście koronkowa robota! Wejście do skansenu to całe 10zł za bilet normalny (7zł ulgowy). A nawet jakby 20zł kosztował, to i tak bym zapłaciła, bo naprawdę warto!
Rebeka von Jurgen
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serduszko na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Zaobserwuj mnie również na moich profilach w social media: Instagram & Facebook!
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.