Przejdź do treści
  • Strona główna
  • Wszystkie wpisy
  • Polska
    • Dolnośląskie
    • Kujawsko- pomorskie
    • Małopolskie
    • Zachodniopomorskie
    • Pomorskie
    • Podlaskie
    • Śląskie
  • Europa
    • Chorwacja
    • Czarnogóra
    • Czechy
    • Grecja
    • Hiszpania
    • Malta
    • Portugalia
    • Słowacja
    • Szwecja
    • Wielka Brytania
    • Węgry
    • Włochy
  • Tematy okołodzieciowe
  • Czytelnia
  • O nas
  • Kontakt i współpraca
Menu

Rebeka Rajzuje

Życie to podróż… czyli blog o familijnym rajzowaniu, dalekim i bliskim z dużą dozą dziecięcego uśmiechu!

  • Strona główna
  • Wszystkie wpisy
  • Polska
    • Dolnośląskie
    • Kujawsko- pomorskie
    • Małopolskie
    • Zachodniopomorskie
    • Pomorskie
    • Podlaskie
    • Śląskie
  • Europa
    • Chorwacja
    • Czarnogóra
    • Czechy
    • Grecja
    • Hiszpania
    • Malta
    • Portugalia
    • Słowacja
    • Szwecja
    • Wielka Brytania
    • Węgry
    • Włochy
  • Tematy okołodzieciowe
  • Czytelnia
  • O nas
  • Kontakt i współpraca
Strona główna / Grecja / Nad Zatoką Koryncką. Peloponez
Posted inGrecja

Nad Zatoką Koryncką. Peloponez

Avatar
Opublikowano 27/10/2020
Share on Facebook
Facebook
Udostępnij
Lechaio i Zatoka Koryncka

W długie jesienne, covidowe wieczory chętniej sięgamy do letnich wspomnień. Pachnących olejkiem do opalania, rozedrganych graniem cykad momentów tak jasnych od oślepiającego sierpniowego słońca i błękitu nieba, że gdyby były one kliszą, to na pewno prześwietloną.

Stolik w tawernie z widokiem na Zatokę Koryncką
Wspomnienie lata…

Te wspomnienia są jak przejście przez most nad rzeką, nad którą unosi się gęsta mgła. Za nami widać już tylko mglisty, ledwo dostrzegalny kontur brzegu, który symbolizuje to co minione, to co przeszłe. Przed nami, po drugiej stronie wciąż czeka na nas to co nieznane, spowite chłodną aurą nadchodzących zimowych miesięcy, ale finalnie dające nadzieję na powtarzalność cyklów w życiu i nadejście lata.

Im dłużej stoimy na tym moście, tym bardziej otula nas delikatna mgiełka wspomnień. Unosi się do nozdrzy, szczelnie wypełnia wszystkie fałdki i zagłębienia ciała, wchodzi do kieszeni, przykleja się do palców i oblepia zęby jak krówka. Na końcu zakleja oczy, żebyśmy jeszcze bardziej mogli oddać się obrazom spod powiek. Chwilę później już nas nie ma, już nas nawet nie widać. Zostaliśmy pochłonięci przez tęsknotę za latem.

Oczekując nadejścia kolejnego, wzdychamy do poprzedniego. Niewierni jesteśmy tym letnim reminescencjom. Chcemy mieć cały czas nowe, inne, piękniejsze, doskonalsze.

Urok tkwi w detalach

Urok podróży często skrywa się w niczym konkretnym. To nie musi być flagowa atrakcja danego miejsca. To może być zachwyt straganem z warzywami i owocami, wdrapanie się na wcale nie najwyższy klif, kawa na tarasie z widokiem na zatokę, odgłos pędzących nocą skuterów i zapach świecy antykomarowej na balkonie, zerwana moskitiera w oknie i butelka domowej oliwy na powitanie. Radość tkwi czasem w detalach, w tych puzzlach codzienności, w momentach, które z mozołem układamy w dobę.

Stragan warzywno- owocowy w Lechaio

Jakie było to moje Lechaio, mała wioska nad Zatoką Koryncką, które służyło nam za bazę wypadową podczas naszej tygodniowej wizyty na Peloponezie? Było ono takie jak sobie wymarzyłam. Po prostu greckie.

Życie w rytmie siga- siga

Zabieram Was w małą podróż po Lechaio oraz okolicznych małych mieścinkach i wioseczkach. Niech to będzie opowieść o miejscach, które nie miałyby nigdy szansy dostać się do katalogu biura podróży. Ja dałam im szansę. Nie żałuję.

Koryntia lub Koryncja

Koryntia, zwana również w niektórych kręgach Koryncją, to jedna z siedmiu prowincji Półwyspu Peloponeskiego. Z Grecją Centralną połączona jest mostami przerzuconymi nad Kanałem Korynckim, a rozciąga się od wód Zatoki Korynckiej, po wody Zatoki Sarońskiej. Jej główne miejscowości to Korynt, Loutraki, Nemea i Ksilókastro. Jak głosi mitologia grecka stolicę Koryntii, czyli Korynt, założył podobno król Syzyf, którego to miałam okazję poznać w czwartej klasie podstawówki jako symbol próżnego, niekończącego się wysiłku. Wiele lat później uzmysłowiłam sobie, że syzyfowa praca jest po prostu alegorią pracy zarobkowej. Człowiek w kółko haruje, a i tak nic z tego nie ma i pierwszego każdego miesiąca zaczyna od nowa. Ale do brzegu z tym wpisem, bo oto przedstawiam Wam kilka wartych zapamiętania miejscówek na Peloponezie!

Lechaio lub Lechajon

To miało być blisko Aten, blisko lotniska i nie żadna tam wyspa lub inna plama na mapie, którą ciężko opuścić w razie, gdy w ciągu godziny trzeba będzie wdrożyć w życie plan ucieczki z wakacji. Po moich czarnogórskich doświadczeniach z marca (tutaj link do wpisu o ucieczce z Czarnogóry😊) wyrywające z butów widoczki, których przecież Grecja ma całe mnóstwo, okazały się być mniej ważne. Ważna za to dla mnie była bliskość lotniska. Z Aten do Lechaio to tylko jakieś 120 km drogi, głównie autostradami, którą można pokonać w półtorej godziny. Odległość na tyle niewielka, że szybko można się tam znaleźć bez zbędnych komplikacji i na tyle duża, żeby poczuć klimat peloponeskiej prowincji😊. Czyli niby blisko wielomilionowej metropolii, ale swojsko jak u babci Gieni na ogródku. O swojskości Lechaio przekonałam się już na miejscu, za to jeszcze w Polsce przekonała mnie cena wynajmu apartamentów na AirBnb. Za tygodniowy wynajem apartamentu dla 4 osób dorosłych i dwójki dzieci zapłaciliśmy 2 151,72zł. Czy taka cena jest osiągalna nad Bałtykiem w środku sezonu? Nie sądzę…

Z tyłu widać nasz apartament. A z przodu konsumpcja arbuza na plaży
Greckie rodzinne ogródki działkowe…

W pakiecie dostaliśmy widok z tarasu nad Zatokę Koryncką, mikro-plażunię od której dzieliło nas tylko przejście przez ulicę, a wieczorami blask świateł Loutraki, które odbijały się w ciemnych wodach zatoki. W pakiecie były również wszędobylskie, ujadające psy, cisza nocna przecinana pyrkaniem skuterów i komary, od których chroniła nas moskitiera. Nie dostaliśmy w tej cenie absolutnie nic z elementów masowej turystyki, a jedynie uczucie, że jesteśmy w autentycznej Grecji, a nie w miejscu, które nastawione jest na nabijanie kapsy na zagranicznych turystach. Jeśli odpowiada Wam klimat rodzinnych ogródków działkowych, to w Lechaio znajdziecie podobny, bo to wioseczka nastawiona głównie na weekendowe życie przyjeżdzających tu wypocząć Ateńczyków.

Przypadkowy pieseł grecki. Towarzysz każdej uczty w tawernie

 

Turystyczne el klasiko na każdym wyjeździe. Oczywiście samodzielnie ugotowane w apartamencie:)

W Lechaio było tak jak chciałam: miło, swojsko, prowincjonalnie, lokalesko, a to że kelner w tawernie, wnosząc zapewne po naszych bladych licach i jasnych tęczówkach, wziął nas za ruskich, puszczam w niepamięć.

Tawerna w Lechaio
Autostradą na Peloponez

Odnośnie tych autostrad jeszcze, to mam dla Was dwa podróżnicze pro-tipy. Po pierwsze, przyjmijcie do wiadomości, że w Grecji (nie wiem czy w całej, ale tam gdzie my byliśmy to na pewno) przejazd autostradami jest płatny. My tego nie wiedzieliśmy, ale wybaczam sobie zupełnie brak tak elementarnej wiedzy. W momencie kiedy cały wyjazd stoi pod znakiem zapytania ze względu na pandemię, to kto zaprzątałby sobie głowę taką drobnostką jak odpłatność autostrad? Bądźcie dla siebie dobrzy w podróży. Jeśli nie ogarniecie wszystkiego w trakcie planowania, to trudno! Zdarza się najlepszym globtroterom, a co dopiero przeciętnym turystom😉.

Po drugie, płaćcie se za te bramki kartą (walutową, kredytową, revolutem, czy czym to tam kto ma). Szukanie na szybko w portfelu drobnych ełrasków wymieszanych ze złotówkami jest jak jedna z prac, którą Kopciuszek musiał wykonać przed pójściem na bal… Zwłaszcza, że jak na trochę ponad 100km odcinek z ateńskiego lotniska na Peloponez minęliśmy tych bramek chyba ze cztery… Tu 1.5€, tam 2.48€, gdzie indziej jeszcze parę ojro, no i uzbierało się ze trzydzieści złotych w jedną stronę jak nic.

Assos (czyt. “aszosz”)

Dziesięć minut jazdy samochodem od Lechaio na zachód znajduje się kolejna autentyczna grecka wioseczka- Assos. Jest tu niewielka marina, kilka knajpek, plac zabaw dla dzieci i ze dwie tawerny przy plaży. Dobrze i za uczciwe pieniądze najedliśmy się w tawernie The Molos, której rozstawione na plaży stoliki, wchodziły prawie do morza. Greckie rodziny szczególnie upodobały sobie plażę w Assos, ponieważ daleko od brzegu woda jest jeszcze stosunkowo płytka. Jeśli ma się na podorędziu bąbelki, to mogą się tu pluskać całkiem bezpiecznie.

Niewielka marina w Assos

Czy jest na plaży ratownik? Tego nie zarejestrowałam. Ale doświadczenie życiowe podpowiada mi, że każda mama jest najlepszym ratownikiem. Tak samo jak jest najlepszym kucharzem, pedagogiem, psychologiem, lekarzem, nauczycielem tańca i muzyki, drwalem, złotą rączką, pocieszaczem w chwilach smutku itd., itd… Chyba każda mama czytająca ten wpis się ze mną zgodzi, prawda😉?…

Świątynia Hery w Perachora vel Heraion of Perachora

Będąc w Grecji trzeba się liczyć z tym, że jak człowiek ma już dość antycznych zabytków, to nie da się od nich tak łatwo uciec. Znajdą Was wszędzie, nawet na plaży. No ale moi mili, cóż to za wyborny plażing w cieniu antycznej historii i na dodatek w pięknych okolicznościach przyrody, na które to okoliczności składają się mała zatoczka z turkusową wodą, wysokie malownicze klify, latarnia morska z całkiem niezłym widoczkiem oraz niewielka kapliczka.

W tym miejscu stał kiedyś kompleks świątynny. Obecnie przypomina to miejsce gruzowisko. Tabliczki z opisami pozwalają wyobrazić sobie jak tu wyglądało kiedyś.

Z naszego tarasu w apartamencie widać było w oddali latarnię morską, położoną na klifie, na przeciwnym do naszego brzegu Zatoki Korynckiej. Okazało się, że obejrzenie zatoki z innej perspektywy zajmie nam tylko godzinkę drogi samochodem. No więc ruszyliśmy na podbój przeciwległego brzegu. Po drodze minęliśmy uzdrowiskową i typowo turystyczną miejscowość Loutraki oraz niewielkie jezioro Limni Vouliagmeni, które łączy się wąskim przesmykiem z wodami zatoki.

Pozostałości Świątyni Hery pięknie wpisują się w scenerię niewielkiej otoczonej klifami zatoczki. Pierwsze wykopaliska rozpoczęte w 1930 r. odsłoniły pozostałości rozległego sanktuarium poświęconego bogini Herze. Najstarsze części kompleksu świątynnego datowane są nawet na IX w przed Chrystusem, chociaż większość z nich pochodzi najprawdopodobniej z VI w p.n.e., co i tak wskazuje na to, że ta porozrzucana luzem kupa kamieni jest już dość stara.

Ukryta mini zatoczka i mini plaża

Na mikro- plażyczce nie ma absolutnie żadnej infrastruktury turystycznej, więc chcąc tu sobie poplażować należy wszystko co potrzebne przytaszczyć samemu. Zejście w dół klifu po schodkach może i nie jest specjalnie wielkim wyczynem, ale wierzcie mi, że wejście z powrotem w trzydziestosześciostopniowym upale już wyczynem jest. Sama zaś plażyczka jest bardzo niewielka, lokaleska i zaciszna. Samochód można zaparkować na samej górze klifu. W ruinach, plaży i parkingu bardzo fajne jest to, że nie kosztują ani jednego eurocenta.

Gdzieś w oddali po drugiej, stronie Zatoki Korynckiej macha do nas Lechaio
Latarnia morska Malagavi

Oprócz ruin świątyni w Perachora znajduje się również pięknie położona latarnia morska. Dotarcie do niej to zadanie, z którym poradzi sobie bez problemu dwu- i czterolatek. Trzeba tylko uważać na wystające kamulce, krzaczory no i te wysokie klify, z których tak łatwo spaść😊… Latarnia nie jest udostępniona do zwiedzania, ba! Jest odgrodzona siatką i zamknięta na cztery spusty. Jak chcecie sobie pozwiedzać latarnie morskie, to zapraszam na polskie wybrzeże. O latarni dowiecie się tyle, że stoi sobie ona od 1897 roku a jej światła świeciły kiedyś dzięki energii pozyskiwanej z silników olejowych. W 1982 roku do latarni podprowadzono prąd i od tamtej pory mroki nocy rozświetla dzięki elektryczności.

Latarnia morska na klifie

 

Klif w okolicy latarni morskiej

Kanał Koryncki

Trasę powrotną z Perachory ułożyliśmy tak, żeby przejechać przez najbardziej spektakularną część Kanału Korynckiego, która znajduje się w Palea EO Athinon Korinthou, Loutraki Agii Theodori 201 00, Grecja (adres skopiowany z Google Maps😊). Znajduje się tu duży parking, budki z szybką gastronomią oraz sporych rozmiarów sklep z pamiątkami, w którym można dostać groch mydło i powidło. Przekrój pamiątek jest w nim spory: od drewnianych, totemicznych breloczków do kluczy w kształcie fallusa, przez greckie oliwki zamarynowane na 1001 sposobów, a na słodziutkiej jak ulepek bakhlavie skończywszy. Dla każdego coś miłego, tylko, że ceny są w tym miejscu typowo turystyczne, ale to chyba specjalnie dla przejeżdżających tędy wycieczek autokarowych…

Kanał Koryncki to takie „must see” na Peloponezie. Sprawia on, że Peloponez jest w zasadzie wyspą połączoną z Attyką pięcioma mostami. Historia budowy kanału sięga VII w.p.n.e., kiedy to starożytni wymyślili sobie, że fajnie byłoby usprawnić żeglugę pomiędzy Morzem Jońskim, a Egejskim i nie nadrabiać w cholerę drogi, opływając dookoła cały Peloponez. Koncept był słuszny, gorzej z jego wykonaniem. Do budowy kanału przymierzały się również takie ważne dla dziejów osobistości jak Aleksander Macedoński, czy rzymski cesarz- wariat Kaligula. Jakoś tak się z tym kanałem podziało, że albo non stop wybuchały wojenki, albo nikomu nie chciało się pociągnąć tematu do przodu. No i w ten sposób pomysł liczący kilka setek lat, doczekał się swojej finalizacji dopiero w 1893 roku! Za ukończenie projektu odpowiedzialny był kooperatyw grecko- węgierski.

A teraz kanał w liczbach (za Wikipedią):

– długość: 6343 m,

– szerokość: 24,6 m – (na poziomie morza), 21,3 m – na dnie kanału,

– głębokość: 8,3 m – od lustra wody do dna, 78 m – od lustra wody do góry (wysokość ścian),

– kąt pochylenia ścian: 71–77°.

Widok na Kanał Koryncki. Może to tak nie wygląda, ale wysokość robi wrażenie. Podobno można też z niego skoczyć na bungee.

Przystanek nad Kanałem Korynckim to atrakcja na maksymalnie pół godziny. Warto zjawić się tu podczas złotej godziny w celu uwiecznienia go o najlepszej do robienia zdjęć porze dnia. Przy odrobinie szczęścia zobaczymy przepływające nim statki. Rejsy wycieczkowe po kanale mają swój początek w porcie w miejscowości Isthmias u ujścia kanału od strony Zatoki Sarońskiej. Planując wizytę na Peloponezie rozważałam rejs po kanale, ale jakoś nie starczyło czasu, a i ochota też się gdzieś ulotniła. Uważam, że widok z mostu na kanał był bardzo ok, a nawet więcej niż ok, ponieważ był darmowy😉.

Nafplio vel Nauplion

Jeśli przyjdzie Wam kiedykolwiek do głowy zwiedzać starożytne ruiny w Mykenach w greckim, sierpniowym upale, to koniecznie po tym katorżniczym zwiedzaniu szukajcie ochłody na plażach w okolicy miejscowości Nafplio. My na plażowanie wybraliśmy plażę Karatona nad Zatoką Argolidzką, która okazała się być typowo turystyczna, ale bardzo przyzwoita i nie przytłaczająca. Na miejscu dostępny jest Beach Bar Outopia, w którym można wypożyczyć leżaki i parasol na cały dzień. Można też zamówić przekąski i napoje, a im więcej zamówi się w barze, tym cena za wynajem leżaków jest mniejsza. Niestety nie mam zbyt wielu zdjęć z tej plaży, bo skupiłam się głównie na chłodzeniu się w wodzie i ochronie potomstwa przed ewentualnym utonięciem😉.

Karatona Beach

W samym Nafplio znajdują się: twierdza Palamidi, muzeum archeologiczne, meczet z XVII wieku, Stare Miasto z klimatycznymi uliczkami, twierdza Boutizi położona malowniczo na niewielkiej wysepce i muzeum komboloi, w którym zgromadzono przypominające sznureczki różańce, które Grecy często obracają w palcach. To ostatnie, to jest atrakcja bardzo w moim stylu! Niestety doczytałam sobie o niej w przewodniku już po powrocie do domu ☹…

Tak prezentują się nietypowe atrakcje i miejscówki Peloponezu, które mieliśmy okazję odwiedzić. Jeśli zainteresował Was ten wpis, to zajrzyjcie również do innych wpisów z greckiej serii:

  • Diakofto- Kalavrita. Podróż kolejką do historii Grecji nieantycznej
  • Mykeny, czyli wycieczka do zaginionego, starożytnego królestwa i smrodliwego grobowca…

Dołączam również mapkę miejsc wymienionych we wpisie dla zobrazowania trasy.

Rebeka von Jurgen

*Jeśli spodobał Ci się ten wpis, to zostaw po sobie ślad w komentarzu, udostępnij go znajomym, skomentuj post lub kliknij serduszko na  Instagramie albo lajka Facebook’u.

Chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami? Zapisz się na newsletter!

Zaobserwuj mnie na Instagramie, gdzie regularnie dodaję zdjęcia i story z naszych kolejnych wypraw:)

No na co jeszcze czekasz;)?…

Share on Facebook
Facebook
Udostępnij
Tagi: Grecja Peloponez
Poprzedni wpis Mykeny, czyli wycieczka do zaginionego, starożytnego królestwa i smrodliwego grobowca…
Następny wpis Mleko dla dziesiątki

Powiązane posty

Posted inGrecja

Mykeny, czyli wycieczka do zaginionego, starożytnego królestwa i smrodliwego grobowca…

Facebook Udostępnij Facebook Udostępnij

Czytaj więcej about Mykeny, czyli wycieczka do zaginionego, starożytnego królestwa i smrodliwego grobowca…
Avatar
Opublikowano 27/09/2020
Posted inGrecja

Diakofto- Kalavrita. Podróż kolejką do historii Grecji nieantycznej

Facebook Udostępnij Grecja tylko antyczna? Gdy dziecięciem będąc, poznawałam historię Grecji w szkole, miałam wrażenie, że zaczyna się ona w czasach na długo przed Chrystusem, a kończy gdzieś zaraz na Imperium Romanum, którego stała się częścią. Później tak jakby z

Czytaj więcej about Diakofto- Kalavrita. Podróż kolejką do historii Grecji nieantycznej
Avatar
Opublikowano 27/08/2020

Nowe na blogu

previous arrow
next arrow
Slider

Sledź nas na

Visit Us On InstagramVisit Us On FacebookVisit Us On Youtube

Cześć! Z tej strony Rebeka

Fajnie, że przywiało Cię na bloga. Lubimy rodzinnie podróżować, a ja lubię o tym pisać! Chcesz wiedzieć więcej o włajażach z dziećmi? Zapraszam do wpisów. Chcesz nas bliżej poznać? Przejdź do sekcji "o nas"!

Filmy

https://www.youtube.com/watch?v=FGTE2RrclDY&t=20s

Obserwuj nas na Instagramie


Wróżenie z sierści psa🐕. Piesełkini zapuśc
Wróżenie z sierści psa🐕. Piesełkini zapuściła sobie na tą zimę wyjątkowo bujny włos. Podszerstek ma gruby, mięsisty i zwarty, a włos okrywkowy długi i błyszczący. Nabrała dzięki temu objętości i zupełnie nie przejmuje się tym, że ją optycznie to futro pogrubia. Przyjemnie jest ją wygłaskać i zatopić dłonie w tym puchu na czterech łapach🐕. 
*
Czy zwierzęcy instynkt nakazał piesełkini, wyhodowałać tak okazałe wdzianko, bo wyczuwał na horyzoncie długą i srogą zimę❄️?... Mam nadzieję, że jednak nie😅. 
*
Zima jak zima🙄. Przyjdzie, odejdzie. A później wkroczy wiosna i mieszkanie znów pokryje się opadającą na potęgę sierścią🐕😁✌️. Będzie jak co roku, bez zaskoczenia. 
*
A na zdjęciu widok na Bokę Kotorską i Kotor😍. I na razie robię sobie przerwę od zdjęć z Czarnogóry, bo od następnego razu pojawią się tu zdjęcia z... tararara, a zresztą sami zobaczycie🤭😜. 
.
.
.
#Montenegro #crnagora #czarnogóra #czarnogora #visitmontenegro #montenegrowildbeauty #montenegro_wild_beauty #kotor #kotormontenegro #bokakotorska #bałkany #balkany #balkans #jadran #adriatic #adriaticsea #travelpic #oldtownkotor #oldtown #kotormontenegro #kotorbay #ig_kotor #kotorcrnagora #bay #zatokakotorska #zatoka #ig_budva #montenegrotravel #montenegrophoto #montenegro🇲🇪

Stopniowanie przysłówka "pusto"- pusto, puściej
Stopniowanie przysłówka "pusto"- pusto, puściej, najpuściej. Teraz wymówcie to na głos. Jakoś tak bez sensu brzmi, prawda🙃? No właśnie, bo po co ma być pusto, skoro może być... pełno.
*
Starówki miast martwe są, jeśli nie wypełnia ich ludzki oddech, a ludzie potrzebują innych ludzi, żeby ich biznesy mogły jako tako żyć. Czemu na tablicach ogłoszeń obok standardowych nekrologów, nie wiszą nekrologi firm, które "odeszły" przez pandemię? Koronka wykańcza podwójnie😐.
* 
Hotelarze, restauratorzy i inni przedsiębiorcy bezpośrednio lub pośrednio związani z branżą turystyczną szykują się do ponownego otwarcia swoich biznesów. Jakie jest Wasze zdanie w tej kwestii😇?
*
A na zdjęciu kotorska starówka. Też była wtedy lekko pustawa, bo turyści akurat pochowali się w knajpach na obiad🤪. Koty za to nieodmiennie czaiły się w każdym zaułku i plątały pod stopami😁🐈.
.
.
.
#Montenegro #crnagora #czarnogóra #czarnogora #visitmontenegro #montenegrowildbeauty #montenegro_wild_beauty #bałkany #balkany #balkans #jadran #adriatic #adriaticsea #kotor #kotormontenegro #kotoroldtown #kotorbay #bokakotorska #zatokakotorska #oldtown #oldtownkotor #montenegrotravel #montenegrophoto #ig_montenegro #ig_crnagora #igersmontenegro #visitkotor #montenegro🇲🇪 #crnagora🇲🇪 #czarnogóra🇲🇪

Z tymi życzeniami to trzeba być jednak ostrożny
Z tymi życzeniami to trzeba być jednak ostrożnym. W ostatnim poście pisałam, że zazdrośnie zerkam na otulony śnieżną pierzynką Madryt...
*
No to już nie zerkam🙈🤦‍♀️... Moje miasto obudził rano dzwięk prób odpalenia silnika samochodu, skrobania szyb, śniegu skrzypiącego pod butami i radosnych popiskiwań dziatwy🙄. 
*
Teraz czekam, aż niedźwiedzie polarne zaczną biegać za moim oknem. Dziki już dawno biegają🐗🙃.
*
Albo nie, nie czekam, bo jeszcze się doczekam, tak jak z tym śniegiem❄️🥶😅🤣.
*
Nie zadam w tym miejscu pytania angażującego publiczność, które aż samo się prosi, żeby je zadać- team zima, czy team lato, bo to byłoby zbyt nudne i przewidywalne.
*
Odciągając moją uwagę od opadów śniegu zapytam Was, co tam dobrego dziś zjedliście sobie na kolację🧆🥗🤪?...
*
A na zdjęciu jedna z bram prowadząca do starego miasta w Kotorze, w Czarnogórze. O Czarnogórze możecie poczytać na blogu www.rebekarajzuje.pl w zakładce "Czarnogóra". Logisch😎👌.
.
.
.
#Montenegro #crnagora #czarnogóra #czarnogora #visitmontenegro #montenegrowildbeauty #montenegro_wild_beauty #montenegro #ig_budva #montenegrotravel #montenegrophoto #budvanskarivijera #ig_montenegro #ig_crnagora #igersmontenegro #kotor #kotormontenegro
#kotorbay #kotoroldtown #bokakotorska #bałkany #balkany #balkans #jadran #adriatic #adriaticsea #travelpic #travellust #crnagora🇲🇪

Mój zimowy koszmar z dzieciństwa? Ubieranie się
Mój zimowy koszmar z dzieciństwa? Ubieranie się w te wszystkie czapki, kurtki, szaliki, rękawiczki, dwie pary skarpetek, no bo przecież jedna to za mało, wiadomo. I do tego jeszcze koniecznie rajstopki, najlepiej podciągnięte pod same pachy, no bo jak to tak bez rajstopek? Nijak przecież. I zimno. Wierzę, że nie pozostaję odosobniona z moimi zimowymi wspomnieniami😉. 
*
Gryzący wełniany sweterek z misiem, co do którego mama zawsze upierała się, że "gdzie on tam gryzie, przecież nie gryzie, a zresztą- trzeba się przyzwyczajać, a nie!". Słowo daję, ten sweterk miał kły!
*
Góralskie- kożuszkowe rękawiczki z jednym palcem, które skutecznie chroniły przed siarczystym mrozem, ale i tak nie chroniły przed gilem zwisającym z nosa, do skutku wycieranym w rękaw ortalionowego kombinezonu.
*
Buty Relaksy i sanki spod których szły iskry, gdy rozpędzone trafiły na wystający spod śniegu kamień.
*
To wszystko było "jakieś". Ostre, konkretne, wyraźne.
*
Grube kontury zim z dzieciństwa wypełniły mi się wydychanym w mroźną aurę powietrzem. Tymi obłoczkami "pary", które uchodzą z nas z każdą chwilą w akcie oddychania.
*
W obecnej nijakości miejskich zim mostem do tych minionych- "jakiś" pozostaje tylko jedno. Dziecięcy, zimowy koszmar ubierania się w te wszystkie czapki, kurtki, szaliki itd., itd... Ale tym razem widziany z perspektywy ubierającego, a nie ubieranego🙃...
*
Mimo to, zazdrośnie zerkam na zimowy, otulony grubą pierzynką śniegu Madryt😉...
*
A na zdjęciu wiosenno- zimowa Czarnogóra i resztki śniegu w masywie Gór Lovćen.
.
.
.
#Montenegro #crnagora #czarnogóra #czarnogora #visitmontenegro #montenegrowildbeauty #montenegro_wild_beauty #lovcen #lovćen #lovćennationalpark #njegosmausoleum #mausoleum #lovcenmountain #mojacrnagora #ig_montenegro #ig_crnagora #igersmontenegro #visitmontenegro #winter #wintertime #podrozezdzieckiem #rodzinnepodróże #balkany #balkans #jadran #adriatic #adriaticsea #travelpic

Nowy rok, nowa ja? Eeee, nie nic takiego się nie
Nowy rok, nowa ja? Eeee, nie nic takiego się nie stało😅. Nie poszłam na dietę, nie poszłam do fryzjera, nie zapisałam się na siłownię. No dobra, pardon, to ostatnie było nie na miejscu🙄🤦‍♀️...
*
Nim od siedzenia na🍑 i czekania na covidową odwilż nabawię się hemoroidów oraz siwych włosów, dziergam sobie powolutku kolejny wpis na bloga. Tak w ramach odbywania podróży do przeszłości.
*
A na zdjęciu wodospad Niagara na rzece Cem w okolicach Podgoricy. Nieopodal znajduje się też "restoran" o tej samej nazwie. Dobrze tam karmią😉😅.
*
A jak tam Wasze noworoczne postanowienia🤪? 
.
.
.
#Montenegro #crnagora #czarnogóra #czarnogora #visitmontenegro #montenegrowildbeauty #montenegro_wild_beauty #mojacrnagora #ig_montenegro #ig_crnagora #igersmontenegro #visitmontenegro #bałkany #balkany #balkans #jadran #adriatic #adriaticsea #travelpic #travellust #neverstopexploring @wonderful_montenegro @visit_montenegro @gomontenegro @insta_montenegro @visitmontenegro @sharemontenegro #podrozezdzieckiem #rodzinnepodróże #wodospad #vodopad #podgorica #niagara #niagarapodgorica

No to tak. Mamy ten 2021 już od trzech dni. I co?
No to tak. Mamy ten 2021 już od trzech dni. I co? I nic🙃.
*
Zerknęłam z ciekawości na bloga co to tam się najchętniej ludziom czytało w tym pandemicznym 2020 i wychodzi na to, że pierwsze pięć miejsc obstawiły kolejno:
* 
1. "Szwecja- ciekawostki. Czternaście rzeczy, które mogą zdziwić polskiego turystę w Szwecji!". Jeśli marzy Wam się wycieczka na inną planetę, to nie planujcie międzyplanetarnej wyprawy. Zaplanujcie wypad do Szwecji😉.
* 
2. "Czarnogóra. Anatomia ucieczki". Myślę, że wpis był popularny z tego względu, że nic tak nie raduje serca Polaka, jak nieszczęście drugiego Polaka😅...
* 
3. "Tihany pachnie lawendą". Po lawendowo- paprykowe zapachy udajcie się nad węgierski Balaton, a nie do kerfura na dział "Ogród" i "Warzywa".
* 
4. "Drogi, jazda i wypożyczalnie samochodowe na Fuerteventurze". Po prostu praktyczny wpis z różnymi przydatnymi wskazówkami.
* 
5. "Fuerteventura- plaże. Mój subiektywny ranking "naj" cz. I i II". Praktyczny wpis poszerzony o niepraktyczne ochy i achy oraz inne westchnienia zachwytu związane z pięknem tej nieziemskiej wyspy.
* 
Podróże póki co pozostają dla garstki wybranych, ale czytać przecież nadal nam wolno! I to nie tylko o podróżach🙃. (To taka delikatna zachętą do odwiedzenia bloga była jkbc😉 www.rebekarajzuje.pl) 
* 
A krowy ze zdjęcia to się pasły na czarnogórskim pastwisku, jeśli kogoś nękałaby nachalna myśl co to za lokacja😉. Dodam, że nieopodal znajdował się wodospad na rzece Cem, o znajomo brzmiącej nazwie "Niagara". 
* 
Ciekawe co tam u nich słychać🐄🙃?...
.
.
.
#Montenegro #crnagora #czarnogóra #czarnogora #visitmontenegro #montenegrowildbeauty #montenegro_wild_beauty #montenegro #ig_budva #montenegrotravel #montenegrophoto #budvanskarivijera #ig_montenegro #ig_crnagora #igersmontenegro #visitmontenegro #montenegrowildbeauty #cow #krowa #krowy #polje #pastwisko #bałkany #balkany #balkans #jadran #adriatic #adriaticsea #travelpic #travellust

Między listopadem, a marcem cierpię na coś w ro
Między listopadem, a marcem cierpię na coś w rodzaju agorafobii. No chyba, że zbliża się jakiś wyjazd- wtedy „dostaję skrzydeł”. W innym wypadku lubię sama przed sobą udawać, że mój mały świat mieści się na 52m² i że moje mieszkanie jest takim pudełkiem, które zamknięte jest w innym, jeszcze większym pudełku- zwanym planetą Ziemią. Albo, że jestem tą najmniejszą matrioszką otuloną ścianami większej, która schowana jest w jeszcze większej i tak dalej, aż do nieskończoności.
*
Przyczyny tego stanu rzeczy do końca nie znam. Mogę tylko przypuszczać, że ma to związek z „krótkością” dnia, niedostatkiem promieni słonecznych, spadkiem poziomu witaminy D3 oraz z  powietrzem ciężkim i gęstym, w którym mgła i smog prowadzą swoje wirujące tango.
*
A może chodzi o to dojmujące poczucie niemocy, „nie-sprawczości”, które towarzyszy mi za każdym razem, gdy opuszczam swoje pudełeczko, żeby na chwilę znaleźć się w tym większym pudełko- świecie?
*
W taki smogowo- mglisty dzień mam wrażenie, że ktoś tą zewnętrzną szkatułkę postanowił wyściełać grafitowo- szarym, grubym woalem, który oplata nas z każdej strony i przyćmiewa światła latarń, zamieniając je w ledwo tlące się w oddali punkciki. A my- małe pudełkowe ludziki- będziemy się w nim motać i o niego potykać, czekając na przystankach, pakując zakupy do samochodu czy odbierając paczkę z paczkomatu.
*
Powrót do domu przyjmuję wtedy z ogromną ulgą i satysfakcją, że oto w mig mogę skutecznie rozświetlić mroki mieszkania jednym tylko pstryknięciem, a tą smętną aurę za oknem przykryć roletami.
*
Stary zapytał mnie dziś, co najbardziej mi się marzy w tym nowym roku? Bez namysłu odparłam, że marzy mi się ujrzeć błękitne niebo, turkus morza albo oceanu i do tego jakąś zieleń.
*
Pierwszy poranek w Czarnogórze przywitał mnie tym widokiem, który w zupełności wynagrodził wieczorny przylot. Ale to nie kolory wody czy nieba zapadły mi najbardziej w pamięć, a zapach marcowego powietrza, zupełnie innego od tego, które zostawiłam minionego dnia w Krakowie. W tym czarnogórskim była rześkość poranka, morska bryza i chłód schodzący z gór. Był w nim również nienachalny zapach wschodzącej wiosny, dopiero stawiającej pierwsze kroki (reszta w komentarzu)

Chociaż raz w roku chcę mieć to, co mają wszys
Chociaż raz w roku chcę mieć to, co mają wszyscy🤪!
*
W pandemicznym 2020 najbardziej podobały Wam się zdjęcia, na których... jestem ja (?!😐). Halo, przecież to jest niby profil o podróżach😅, a gdzie zdjęcia tych wszystkich pięknych widoczków, za którymi goniłam jak szalona🤪. Ehh, ma się w sobie ten clickbait🤣. Co począć🤷‍♀️😅. 
*
Bardzo przypadła Wam również do gustu Czarnogóra oraz jedno zdjęcie z Chorwacji (to gdzie oklapła z sił siedzę na schodach😅) i jedno z Ostromecka, na którym bąbelek ochoczo zmierza przez park w stronę sadzawki... 
*
No więc ja w wersji: z dzieckiem na rękach, bez dziecka na rękach za to w pomiętym kapelutku (oba autorstwa the one anie only @west.slavic.pictures ❤️) , z aureolką nad głową, kroczącą schodami w dół, siedzącą na schodach i siedzącą na betonowej barierce, życzę Wam pięknego niepandemicznego 2021 roku🎆🎉! Niech Wam się darzy❤️😊!
*
A dla 2020 roku na pożegnanie mam taki oto bardzo krótki przekaz... 
*
Won mi stąd!
*
A co Wy chcielibyście lakonicznie i kolokwialnie rzecz ujmując, przekazać odchodzącemu właśnie 2020🙃?
.
.
.
#bestnine #bestnine2020 #happynewyear #byebye2020 #newyear #newyearseve #sylwester #sylwester2020 #welcomenewyear #nowyrok #nowyrok2021 #portrait #portraitphotography #podrozezdzieckiem #rodzinnepodróże #Montenegro #crnagora #czarnogóra #split #croatia #hrvatska #ostromecko #palacwostromecku #kujawskopomorskie #bokakotorska #njegosmausoleum #mausoleum #lovcenmountain #igersbydgoszcz #podsumowanieroku

Ten jeden z kilku dni pomiędzy Bożym Narodzeniem
Ten jeden z kilku dni pomiędzy Bożym Narodzeniem, a Sylwestrem, o którym nie wiesz nic oprócz tego, że jest materią bez początku i końca, na którą składają się dojadane poświąteczne ciasta, sałatka jarzynowa i bigos, połączone z bezkresną, grafitową szarością dnia i nocy…
*
Nie wiesz jaka jest godzina, który jest dzień tygodnia i jaki mamy w ogóle miesiąc i rok. Nie wiesz czy właśnie coś zjadłeś, czy dopiero wybierasz się do lodówki. Trwasz w tym errorze czasoprzestrzeni jak katatonik, z lekko rozwartą paszczą, z której zieje jedynie serniczkowa otchłań🙃. 
*
I czekasz ze wzrokiem utkwionym w otwartej lodówce. Nie pamiętasz już na co, ale czekasz, bo wszyscy na to coś czekają? Ale na co? Co to w zasadzie miało być?
*
Aaaa… No tak, Sylwester, okej🤪🎉🎆🧨
*
Moimi mistrzami w zawieszaniu się w życiu i czekaniu, została ta grupka żółwików z wałbrzyskiej palmiarni🐢🐢🐢. Gdyby nie ponaglający mnie mąż🙄, to czekałabym tam razem z żółwikami pewnie do dziś, na to, na co i one czekały. Zastygła w bezruchu, z korzeniami zapuszczonymi w ziemię i wzrokiem utkwionym w żółwią skorupę.
*
A wiecie, że dawniej ludzie wyobrażali sobie świat jako dysk podtrzymywany przez słonie stojące na grzbiecie ogromnego żółwia, który przemierzał kosmos? Ci z Was, którzy czytywali Świat Dysku nieodżałowanego Terry’ego Pratchett’a pewnie doskonale o tej kosmogonicznej wizji pamiętają😉.
.
. 
.
#zamekksiąż #zamekksiaz #dolnyslask #dolnośląskie #lowersilesia #dolnośląskiepodróże @dolnyslask.travel @dolnyslask @niesamowitydolnyslask #igersdolnyslask #województwodolnośląskie #zamki #muzeum #museum #palmiarnia #palmiarniawałbrzych #książańskiparkkrajobrazowy #wałbrzych #pokażdzieckupolskę #niederschlesien #podrozezdzieckiem #palmgarden #zamekksiazwwalbrzychu #igersdolnyslask #żółw #żółwik #tortoise #turtle


Obserwuj na Instagramie


Facebook

Zniżka ode mnie dla Ciebie na Twoją rezerwację w Airbnb

Co tam w blogu piszczy?

Partner bloga

Nasz ulubiony fotograf- West Slavic Pictures

W podróży ubiera nas

Piszę również dla

Recenzuję książki dla

Newsletter

Zapisz się na newsletter, a o nowych wpisach dowiesz się w pierwszej kolejności. Zero spamu!

Halo, złodzieju!

Uprzejmie informuję, że kopiowanie moich tekstów oraz wykorzystywanie zdjęć bez mojej zgody jest zabronione (Dz. U. Nr 24, poz. 83) . Kradzież w sieci, to też kradzież;)!

Tagi

Alpaki (1) Apulia (5) Balaton (3) Bałtyk (5) Biskupin (1) Bydgoszcz (2) Chorwacja (2) Chorwacja z niemowlakiem (1) Czarnogóra (5) Czechy (4) Dolnośląskie (3) FieFia (2) Fuerteventura (5) Grecja (3) Jaskinia Niedźwiedzia (1) jaskinie (3) Katowice (1) Konkurs książkowy (3) Kopalnia uranu (1) Krynica Morska (1) Masyw Śnieżnika (1) Mierzeja Wiślana (3) Montenegro (5) Morawy (3) muzeum (5) Mysłowice (1) Nin (1) NOSPR (1) Oświęcim (1) Peloponez (3) plaże (2) Pustynia Błędowska (1) Rabsztyn (1) Rebeka recenzuje (2) Recenzje książek (4) skania (6) Strefa Kultury (1) Szlak Orlich Gniazd (2) szwecja (6) Słowacja (1) Węgry (4) Włochy (5) Zachodniopomorskie (2) Śląski Ogród Botaniczny w Radzionkowie (1) śląskie (7)
Polityka prywatności i ciasteczek: Ta witryna używa ciasteczek. Pozostając na stronie zgadzasz się na ich użycie.
Aby dowiedzieć się więcej, w tym, jak zarządzać ciasteczkami, zajrzyj tutaj: Polityka ciasteczek
Rebeka Rajzuje®2020. Blog na motywie Travelera Lite od Wordpress.