Alfred Nobel
Czy gdyby Alfred Nobel miał szklaną kulę i wiedział do czego w przyszłości posłuży jego wynalazek, zaniechałby prac nad nim? Tego nigdy się nie dowiemy, ale wiemy za to doskonale co było potem…
Właściwie, to można przyjąć, że Nobel położył wisienkę na torcie jeżeli chodzi o wynalezienie dynamitu. Kontynuował dzieło swojego ojca i współpracował razem z braćmi, aby ujarzmić niebezpieczną nitroglicerynę. Dwa pokolenia rodziny pracowały na ten sukces. Ale to właśnie diablo zdolny Alfred udoskonalił jej skład, mieszając ją z tzw. ziemią okrzemkową i stosując bezpieczny zapalnik. Dzięki temu kapryśna i nieprzewidywalna substancja stała się łatwa i prosta w użyciu. Pozostała przy tym równie wybuchowa i równie śmiercionośna.
Przyznaję, że jak na kogoś kto podobno stronił od ludzi, to Alfred Nobel rozchulał tę dynamitową imprezę całkiem nieźle. I całkiem dobre wysnuł z niej wnioski. A z tych ostatnich narodziła się Fundacja im. Alfreda Nobla i nagroda jego imienia. Akt skruchy?…
A co ja tak z tym Noblem? No właśnie tak, bo materia tego wpisu jest bardzo wybuchowa. Jeśli odwiedzicie kiedyś bydgoskie Exploseum to ekspozycja poświęcona Alfredowi, będzie prawdopodobnie pierwszą, którą zobaczycie w tym muzeum.
Czym jest owo Exploseum? Zacznijmy od początku
Exploseum jest samodzielną częścią Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy. Położone jest ono na skraju Puszczy Bydgoskiej i sąsiaduje z Bydgoskim Parkiem Przemysłowo- Technologicznego. Jest to również dawne DAG (Dynamit- Aktien Gesellschaft) Fabrik Bromberg, którego budowę rozpoczęto w 1939 roku niedługo po zajęciu przez hitlerowców Bydgoszczy. W lesie na skraju Puszczy Bydgoskiej z pomocą robotników przymusowych zaczął powstawać ogromny kompleks, który obejmował 23 km². Jego istotą było zaopatrywanie niemieckiej armii w amunicję i materiały wybuchowe. Całość została przez Niemców skrzętnie ukryta i dobrze wkomponowana w teren. Niemcy jak to Niemcy, wszystko dokładnie sobie zaplanowali, nawet do tego stopnia, że w odległości 2-3 km od prawdziwych zakładów zbudowali „fałszywą” fabrykę! Makieta, w razie nalotów alianckich miała stanowić przynętę i chronić prawdziwy zakład produkcyjny.
Szacuje się, że do pracy w DAG Fabrik Bromberg skierowano 30-40 tyś. pracowników przymusowych z czego gro stanowili Polacy, Czesi, Włosi, Jugosłowianie oraz jeńcy wojenni. Pracownicy mieszkali w obozach, na które składało się ponad sto drewnianych baraków. Praca przy materiałach wybuchowych była bardzo niebezpieczna. Często dochodziło do wypadków wskutek błędu ludzkiego. Nie było o to trudno zważywszy na fakt, że większą część kadry pracowniczej stanowili niewykwalifikowani pracownicy z łapanki.
Fabryka pracowała na pełnych obrotach niemalże do dnia „wyzwolenia” Bydgoszczy przez Armię Czerwoną. To co mogło się okazać przydatne, czyli aparaturę, sprzęt, maszyny czy pojazdy rozkradli Rosjanie. Nieprzydatną resztę pozostawili na miejscu.
Zwiedzanie Exploseum
Tylko nie myślcie sobie, że zwiedzicie całość DAG Fabrik Bromberg! To co zostało z powojennej ruiny to tylko niewielka część budynków i tras. Stara fabryka zyskała nowe życie dzięki środkom unijnym oraz budżetowi miasta i od 2011 roku stanowi jeden z turystycznych symboli Bydgoszczy. Chociaż moim zdaniem symbol słabo rozpoznawalny, bo kiedy rodowici bydgoszczanie na wieść o tym, że udajemy się do Exploseum marszczą tylko ze zdziwienia brwi, to coś jest chyba nie tak? Z tą promocją w sensie, a nie z mieszkańcami:).
Nastawcie się na bite dwie godziny chodzenia, przemieszczania pomiędzy halami, piętrami, i tunelami podziemnymi. Jeśli chcielibyście dokładnie obejrzeć wszystkie ekspozycje, przeczytać wszystkie informacje lub po prostu zatrzymać się na chwilę i zadumać (a jest nad czym!), to i te dwie godziny mogą być niewystarczające!
Zwiedzanie Exploseum to mieszanka spaceru po lesie i chodzenia po starych halach produkcyjnych, do których dociera się wąskimi i długimi betonowymi tunelami. Hale i pomieszczenia są wypełnione po brzegi różnymi ekspozycjami, eksponatami, do tego towarzyszą nam cały czas wrażenia wizualne i akustyczne. Nie traficie tutaj na suche gabloty muzealne, bo zwiedzanie i poznanie materii ułatwiają multimedia. Jest tu sporo ekranów interaktywnych, a w tle lecą podkłady muzyczne. Nie zapłacicie tu wyłącznie za oglądanie odrapanych betonowych ścian, a za sporą dawkę wiedzy, którą możecie stąd wynieść. Oczywiście jeśli tylko chcecie. Ignoranci zapewne pozostaną niewzruszeni 😉. Entuzjaści wszelkiej maści urbexu też będą zadowoleni, ponieważ na trasie zwiedzania jest sporo budynków, którym pozwolono zestarzeć się po swojemu. Nie można do nich jednak wchodzić ze względów bezpieczeństwa rzecz jasna. Obiekty i trasa udostępniona dla turystów to jedynie osiem zaadaptowanych budynków strefy produkcji nitrogliceryny, czyli jakieś 1% tego czym DAG Fabrik Bromberg kiedyś było. Szalenie daje to do myślenia jak gigantyczne musiało to być przedsięwzięcie. Na zwiedzanie z przewodnikiem warto umówić się nawet dwa tygodnie wcześniej. Samodzielne zwiedzanie i eksplorowanie Exploseum bez przewodnika daje również dużą satysfakcję, ponieważ wszystko jest świetnie opisane. Ale nie są to jedynie suche fakty w stylu „ile waży jedna bomba, które może zrównać z ziemią małe osiedle”. W muzeum poznacie też zwykłe ludzkie historie, wojenny dramat jednostki zmuszanej do pracy w fabryce produkującej śmierć. Bo po to właśnie Niemcy stworzyli DAG Bromberg…
Zwiedzając Exploseum należy mieć na uwadze, że nie jest to zwykła rodzinna rozrywka, a mocne, dające dużo do myślenia spotkanie z historią. Dzieci w każdym wieku są oczywiście mile widziane, ale wózek lepiej sobie darujcie. My zapakowaliśmy młodszego do nosidła, a starszy sam przedreptał całą trasę. Podobało mu się bardzo, jak to zwykle podoba mu się w każdym niemal muzeum i z niemałym zainteresowaniem wszystko obejrzał. Natomiast miejscami było dla niego zbyt strasznie (ciemność, odgłosy, animacje i stare stroje ochronne na manekinach:). Ale dreszczyk emocji przeżyją też dorośli, bo w końcu jak często macie możliwość przechadzać się mrocznymi, podziemnymi tunelami dawnej fabryki materiałów wybuchowych? Jeśli będziecie kiedyś w Bydgoszczy, jest to miejsce obowiązkowe do odwiedzenia.
Informacje praktyczne:
W tunelach i halach jest zimno! Zwłaszcza w grudniu. Po prostu to wiem😉. Zwiedzanie zaczyna się od odebrania w głównym budynku kart wstępu, które otwierają nam drzwi do kolejnych sekcji. A drzwi otwierają się tylko w jedną stronę, więc jeśli któraś gapa nie zdąży zanim się zamkną, to zostanie po ich drugiej stronie już na zawsze:D! Nie no, żart. Ktoś z obsługi na pewno by się zjawił, bo cały obiekt jest monitorowany, ale biorąc pod uwagę jego rozległość, to trochę by to zajęło. Buty polecam zabrać jak najbardziej wygodne. Szpilki i koturny nie są dobrym pomysłem. Wstęp do Exploseum kosztuje 15 zł (bilet normalny), dzieci do 7 roku życia wchodzą za darmo. Darmowy parking znajduje się przed głównym wejściem, a na niezmotoryzowanych czeka przystanek autobusowy i jazda przez całą Bydgoszcz autobusem linii nr 68E.
Rebeka von Jurgen
*Jeśli spodobał Ci się ten wpis, to zostaw po sobie ślad w komentarzu albo udostępnij go, skomentuj post lub daj lajka na Facebook’u.
Chcesz być na bieżąco z nowymi wpisami? Zapisz się na newsletter!
Zaobserwuj mnie na Instagramie, gdzie regularnie dodaję zdjęcia i story z naszych kolejnych wypraw:)