Na Dolnym Śląsku poukrywane są różne cuda. Gdzie nie spojrzysz, to wyłonią się stare zamki, zabytkowe kościoły, dawne wyrobiska kopalniane albo schowane gdzieś głęboko pod ziemią skarby i tajemnice III Rzeczy. Może taki klimat- bardziej niż inny, sprzyja właśnie temu, że wyobraźnia pracuje na zdwojonych obrotach i wyzwalają się pokłady kreatywności? Może tak właśnie było z p. Dariuszem Milińskim, artystą wszechstronnym, który własnym sumptem stworzył w Pławnej, niewielkiej wsi nieopodal Lubomierza, zagłębie sztuki?
Pławna i sztuka
Po co przyjechać do wsi, w której gubi się zasięg i wariuje GPS, jeśli nie po to, aby przyjrzeć się z bliska tym wszystkim dziwom, które tu zamieszkały? Pławna to miejsce cudowne i cudaczne zarazem, miejsce magiczne, które ociera się mocno o sacrum (o tym sacrum nieco dalej), stojąc równocześnie twardo na gruncie profanum. Sztuka miesza się z historią i legendami, historia z religią, a religia z kolei podpiera się i szuka wizualizacji w sztuce, która to zaś sympatyzuje ze środkiem wyrazu artystycznego jakim jest kicz oraz pozorną graciarnio-rupieciarnia, czyli konstelacją znalezisk wszelakich, które mocno nadgryzione zębem czasu, nadal posiadają swoją duszę.
Czym jest Pławna?
Magiczna Pławna jest wytworem wyobraźni i jej ucieleśnieniem artysty wszechstronnego, Dariusza Milińskiego- malarza, rzeźbiarza, pisarza, aktora. W tej niewielkiej wsi stworzył on kilka „cudów”. A jeden cudowniejszy od drugiego. Dla przykładu…
Zamek Śląskich Legend
To zamek, którym zawładnęły drewniane kukły ludzkich rozmiarów. Opowiadają one przybyszom dolnośląskie legendy. Poznacie dzięki nim tajemniczego wędrowca Ducha Gór– Liczyrzepę zwanego również Karkonoszem lub Sowiduchem. Co ciekawe, postać ta wspólna jest również dla czeskich i niemieckich legend. No cóż, Karkonosz był najwidoczniej istotą o międzynarodowej sławie. Jeśli spodziewacie się słodkich bajkowych postaci, to spotka Was tu niechybnie rozczarowanie. Wyrzeźbione w drewnie kukły nie są wcale przyjaźnie nastawione, a i legendy, które opowiadają nie kończą się happyend’em. Mogą budzić grozę i strach! Na przykład- mój trzylatek odmówił wspólnego wejścia do zamku. Odmówił w sposób zdecydowany i natychmiastowy, w sposób wrzeszcząco- płaczący. Nie mogłam polemizować z jego retoryką😉. Za to niespełna roczniak był wręcz zachwycony! Wszystko co mamusia pokazała, oglądał z wielkim zaangażowaniem i zaciekawieniem. Zwiedzanie z dziećmi ma różne oblicza… Oprócz zamku i drewnianych kukieł znajdziecie w tej części również małe chatki, a w nich warsztaty: garncarza, litografa i kowala. A w nich różnorakie narzędzia i przedmioty związane z danym fachem. To czego tu nie znajdziecie, to na pewno ład i porządek, bo zastąpił go artystyczny nieład i twórczy chaos! Welcome to Pławna😊!
Średniowieczny Gród Rycerski
Czego możecie się spodziewać po grodzie, przed którym wita Was ogromna styropianowa głowa Ducha Gór? Ano choćby konia trojańskiego, który co prawda nie rży przymilnie na powitanie, ale widoczny jest doskonale, bo stoi sobie ot tak po prostu na środku grodu w otoczeniu chatek i innych ciekawych eksponatów. Gród prowadzi też działalność komercyjną, bo możecie tu zrobić sobie imprezę, upiec kiełbaski, strzelać z łuku do tarczy, upić się do nieprzytomności i spać na sianie… Kto chciałby pracowniczą imprezę integracyjną w takim anturażu 😉?
Arka Noego
Czy można zbudować i postawić biblijne wyobrażenie Arki Noego gdzieś na dolnośląskim końcu świata i czasu? Tak, można. I to na wzgórzu zaraz obok Kościoła pod wezwaniem Św. Tekli. Przed 40 metrową łodzią stoją przykładowe zwierzęta, które Noe mógł zabrać ze sobą w podróż. Spokojnie, są sztuczne, nie zrobią nikomu krzywdy 😉. A co w środku? Zbiór dewocjonaliów wszelakich: od figurek świętych i ich cudownych obrazów poprzez krzyżyki, różańce, medaliki, odwzorowanie scen biblijnych, przez proporce i masę innych rzeczy, których nie potrafię nawet nazwać, ale z pewnością zrobiłaby to moja mocno uduchowiona babcia, gdyby jeszcze żyła. Drewno na budowę arki pochodzi z rozebranych okolicznych szop. Eksponaty również zebrano od pobliskich mieszkańców. Tak, tutaj prawie każdy miał swój udział sztuce. Największym „hitem” arki jest z pewnością relikwia pierwszego stopnia, którą jest włos z brody Św. Maksymiliana Kolbe. Czad, prawda?
Cafe Miliński
– Dzień dobry, czy mogę poprosić ten obraz drugi od lewej, zaraz przy tamtym oknie.
– Ależ oczywiście! Zapakować, tak?
– Nie, na miejscu poproszę…
Sztuka. Niejedno ma imię. Zwłaszcza w Pławnej. No bo obok drewnianych kukieł i arki, możecie również podziwiać prace p. Dariusza, w jego galerii, zaraz przy średniowiecznym grodzie. Możecie też zakupić jeden z obrazów, powiesić u siebie w domu na ścianie i kontemplować go od czasu do czasu. Stąd nie wypada przywieźć magnes na lodówkę. W czasie kiedy ja oglądałam prace, mój trzylatek wlazł na wyrzeźbioną, drewnianą świnię… Później przesiadł się na coś, co na oko mogło być torpedo- wehikułem czasu z turbo- doładowaniem zasilanym paliwem kosmicznym. W Pławnej wyobraźnia ma szansę rozwinąć skrzydła. Hej, a jak Ty nazwiesz to, co widzisz na zdjęciu😊?
Muzeum Przesiedleńców i Wypędzonych
Last but not least… Tu już nie dotarliśmy, ale nie znaczy, że można to muzeum pominąć bez słowa. Jeśli kojarzycie nieco historię XX wieku, to będziecie wiedzieć, że Dolny Śląsk naoglądał się trochę przesiedleńczych dramatów po II Wojnie Światowej. Rdzenna ludność musiała iść precz, a na jej miejsce ściągnięto zastępstwo w postaci przybyszy z centralnej Polski i Kresów Wschodnich II Rzeczpospolitej. W starym, ale odnowionym na potrzeby muzeum domu szewca zamieszkały drewniane kukły, które opowiadają historię tych ziem, pokazują codzienne życie mieszkańców i to czym się zajmowali. Zobaczyć tu też można oryginalne przedmioty, narzędzia, dokumenty i odzież z tamtych lat.
Pławna- czy warto?
Krótkie podsumowanie. Nie każdy sztuką interesować się musi, tak samo jak polityką czy motoryzacją. Jeśli jednak macie w sobie coś z artystycznej duszy, to cudowności w Pławnej na pewno Wam do gustu przypadną. Bo to kawał dobrej- artystycznej roboty! Ogromy nakład czasu, pracy i kreatywności jej głównego twórcy. Jeśli natomiast z typem artysty nie macie nic wspólnego, a gdzieś bliżej Wam do analityka, to przekalkulujcie sobie, co innego możecie zrobić za 30 pln. Bo tyle kosztuje bilet wstępu do tych wszystkich atrakcji dla osoby dorosłej. Zastanówcie się dobrze, bo możecie później żałować, że byliście o krok od Arki Noego, a nie zajrzeliście do środka. W końcu ile znacie takich osób, które zapytane o to co robiły w długi weekend czerwcowy, odpowiedzą Wam tak:
– Nooo, byłam w Arce Noego… a Ty?
Rebeka von Jurgen
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serduszko na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Zaobserwuj mnie również na moich profilach w social media: Instagram & Facebook!
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.