Rozgrzany piasek parzy mnie w stopy. Idę z mozołem przed siebie i od czasu do czasu, dla rozrywki, przesypuję te małe, złote drobinki między palcami. Ślizgające się po moich włosach promienie słoneczne przypominają mi, że w 35-cio stopniowym upale, bez najmniejszej szansy na cień, przydałoby się mieć na głowie jakiś kapelusz… Nie wiadomo skąd, zerwał się wiaterek, żeby poruszać to rozgrzane powietrze. W tych warunkach to tak jakby chłodzić się suszarką do włosów z funkcją turbo suszenia. Woda mineralna w plecaku już dawno ma temperaturę odpowiednią do parzenia herbaty. Gdybym wzięła ze sobą jajka, pewnie ugotowałyby się „na twardo”… Za mną i przede mną niezliczone połacie piasku. Gdyby do tego niegościnnego krajobrazu wstawić jeszcze morze, byłoby całkiem przyjemnie. Niestety… Zachciało mi się wycieczki, myślę. Podnoszę wzrok i spostrzegam na horyzoncie jakieś krzaki i drzewa. Czy dopadła mnie już fatamorgana?…
Tak mogłoby się zaczynać jakieś opowiadanie inspirowane odwiedzinami na Pustyni Błędowskiej. Trafiło nam się trochę egzotyki na pograniczu Śląska i Małopolski. Czemu więc nie skorzystać, po to żeby przenieść się na chwilę w nieco odmienny od naszego krajobraz? Nawet nie przeszkadza mi, że w rzeczywistości jest wytworem człowieka, a nie natury. Okoliczne lasy były eksploatowane już od średniowiecza na potrzeby górnictwa i hutnictwa. Wydobywano tu rudy ołowiu i srebra. Stopniowa wycinka drzew odsłaniała wielkie połacie piasku pochodzenia polodowcowego. W swej najokazalszej formie powierzchnia pustyni liczyła ok. 150 km². Teraz wskutek zarastania, to już tylko 33 km². W ubiegłym stuleciu służyła m.in.: za poligon wojskowy, miejsce startu rakiet meteorologicznych i plan filmowy na potrzeby ekranizacji powieści Bolesława Prusa „Faraon”. Obecnie stała się miejscem atrakcyjnym turystycznie, przez którą wiodą szlaki piesze i konne. Odbywają się na niej cyklicznie biegi, imprezy muzyczne i inne eventy.
Od kilku lat pustynia zyskuje nowe oblicze. Aby zachować ten unikatowy ekosystem, który z czasem zaczął zarastać na nowo roślinnością, podjęto szereg prac, nadając pustyni jej właściwy, pustynny charakter i czyniąc ją „Saharą Małopolski”. Obecnie pustynia ma trzy punkty widokowe z licznymi udogodnieniami, w tym dla osób niepełnosprawnych (platformy widokowe, podjazdy, altany, parkingi, prezentacje dotyczące historii pustyni i ciekawostek o niej). Pierwszy znajduje się w Kluczach na wzgórzu Czubatka, drugi w miejscowości Chechło na wzgórzu Dąbrówka, a trzeci- tzw. Róża Wiatrów między Kluczami, a miejscowością Hutki. Róża Wiatrów posiada zadaszone altanki, podjazdy dla wózków, ławeczki, kosze na śmieci, czyli wszystko to co potrzebne jest turyście, aby odpocząć po pustynnej wędrówce.
Jak na pustynię, gdzie nie powinno być żywego ducha, to kręci się tu trochę ludzi i nie ma co liczyć na bycie samotnym pustynnym wędrowcem. Nic nie szkodzi, przecież każdy ma prawo cieszyć się tym skrawkiem ziemi (a właściwie piasku) na własny sposób. Na przykład tak jak mój dwulatek usypując górki piachu i kopiąc łopatką doły. Zachwyca go ta gigantyczna piaskownica, a dla mnie spacer po Pustyni Błędowskiej to dodatkowo darmowy peeling dla stóp:).
Informacje praktyczne:
Internet: Pustynia Błędowska
Pustynia otwarta jest dla odwiedzających bezpłatnie o każdej porze dnia, nocy i roku. każdy punkt widokowy oferuje nieco inny… widok:). Nam najbardziej spodobała się Róża Wiatrów. Ławeczki i altanki są fajnymi dodatkami, które urozmaicają pustynny widok, ale to tu możemy wejść prosto z parkingu na pustynię i przemierzyć ją na boso… lub wyciągnąć z plecaka łopatki, grabki, wiaderko, foremki. Co kto lubi:)
Rebeka von Jurgen