Szczecin zrobił mi dobrze. W tym sensie dobrze, że oficjalnie przeprosiłam się z citybreak’ami, które tak bardzo znielubiłam na początku macierzyństwa. Duże miasta źle na mnie działały- hałas, spaliny, tłum, pośpiech, jedno dziecko płaczące w wózku nie wiadomo o co, a drugie wyrywające się i uciekające nie wiadomo gdzie i dlaczego?… Bądźmy szczerzy, to nie są dobre warunki do czerpania garściami z wielkomiejskich uroków.
Ale już kilka lat później jest pod tym względem całkiem dobrze. Tak dobrze, że z tego citybreak’u mogłam wynieść dla siebie coś więcej niż traumę szukania w pośpiechu jakiegokolwiek miejsca zdatnego do karmienia piersią albo przebrania bobasa.
Ale do brzegu. Czym tak konkretnie zachwycił mnie Szczecin? Bo wierzę, że nie była to li tylko majowa, postpandemiczna euforia i haj spowodowany odmrożeniem miejsc noclegowych oraz radosna możliwość ruszenia się gdziekolwiek.
Nie zarzucę Was całą listą rzeczy i miejsc do „odhaczenia”, w które obfituje Szczecin (choć moje wbite w Szczecin pinezki na Google Maps mówią co innego😉…). Za to zabiorę Was na swobodny spacer po szczecińskim śródmieściu. Miejcie tylko szeroko otwarte oczy i wygodne buty, bo wszędzie dojdziemy pieszo. Tylko tyle i aż tyle, żeby móc zachwycić się tymi wszystkimi historiami i detalami, o które człowiek potyka się co i rusz przemierzając to miasto spacerkiem.
No to ruszajmy! Ale najpierw rozkład jazdy, czyli co zaraz będzie czytane:
- Łasztownia- wyspa w sercu miasta
- Sandacz i Dźwigozaury
- Diabelski młyn oraz napis „Szczecin”
- Uważaj na Gryfa!
- Jego Wysokość Paprykarz Szczeciński
- Wały Chrobrego vel Hakenterrasse
- Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie
- Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza
- Plac Solidarności i Anioł Wolności
- Zamek Książąt Pomorskich i zegar z zielonym człowiekiem…
- Katedra św. Jakuba i taras widokowy tamże
- Fontanna i hydranty, czyli moje zachwyty w drodze po bułki
- Rynek Sienny
- Szlak św. Jakuba
- Szczecin- informacje praktyczne i dlaczego NIE warto go omijać?
Łasztownia
Jakby na to nie patrzeć- Łasztownia to taka wyspa w środku miasta. Z każdej strony otoczona jakąś wodą. A to kanał, a to przekop, a to Odra Zachodnia. Warto wybrać się na nią na spacer, bo podobno to tu „bije serce miasta”. Przechodząc przez Most Długi, kierujemy się w stronę Bulwarów Szczecińskich i Nabrzeża Celnego. A będąc już na moście warto zatrzymać się na chwilę i poobserwować pracę barek na rzece oraz innych jednostek pływających.


Mural Sandacza i Dźwigozaury
Idąc dalej w stronę Dźwigozaurów i Nabrzeża Starówka mijamy Mural Sandacza, który znajduje się pod wiaduktem Trasy Zamkowej. Nieopodal Sandacza wznoszą się ku niebu trzy zabytkowe żurawie portowe, zwane Dźwigozaurami. Najpiękniej wyglądają w nocy, kiedy to włączona jest kolorowa iluminacja. Nieopodal powstaje Morskie Centrum Nauki im. prof. Jerzego Stelmacha. Obiekt zostanie otwarty w 2022 roku. Będzie to multimedialna placówka naukowo- edukacyjna. Jak nietrudno się domyślić po nazwie będzie dedykowana… morzu. Póki co jest to jeden wielki plac budowy, ale zapowiada się dość imponująco. Dla niezdecydowanych na wizytę w Szczecinie będzie dodatkowym powodem, żeby tu przyjechać, a dla mnie żeby powrócić😉.


Diabelski młyn oraz napis „Szczecin”
Kolejnym rozświetlonym w nocy obiektem jest diabelski młyn. Jeśli chcecie upłynnić stówkę (albo i więcej), to zafundujcie sobie (i dzieciom) dziesięciominutową przejażdżkę na diabelskim młynie. Moim zdaniem warto, bo choć to tylko dziesięć minut, to widoki z samej góry są niczego sobie. Po drugiej stronie Odry pysznią się Wały Chrobrego oraz kilka monumentalnych budowli. Obchód Łasztowni możecie zakończyć pamiątkowym zdjęciem przed napisem Szczecin, żeby nikt nigdy nie miał wątpliwości, że byliście w Szczecinie. Obok napisu stoją dwa sympatyczne gryfiki.



Gryfy
Gryf jest jednym z symboli i jednocześnie herbem Szczecina. Miejcie oczy szeroko otwarte, bo niejednokrotnie natkniecie się na nie, ukryte gdzieś w miejskich detalach podczas Waszych szczecińskich wędrówek.

Paprykarz Szczeciński
Chyba wszyscy go kojarzą? Paprykarz Szczeciński narodził się w Przedsiębiorstwie „Gryf” w Szczecinie. O jego wyjątkowości przesądza fakt, że do niedawna miał na Łasztowni swój pomnik! Jedni ten pomnik lubili, inni nie. Pierwsi mówili, że stanowi pewien symbol Szczecina i na trwałe wpisał się w historię miasta. Drudzy, że nijak ma się do przestrzeni, która go otacza oraz, że jest po prostu brzydki i kiczowaty. A prawda jest taka, że pomnik ustawiono tam… nielegalnie😊. Zniknął pod koniec 2020 roku, gdyż Przedsiębiorstwo „Gryf” umiejscowiło go na terenie wpisanym do rejestru zabytków bez stosownego zezwolenia Miejskiego Konserwatora Zabytków.
Zamiast ogromnej puszki paprykarza znalazłam jedynie smętną tabliczkę mylnie wskazującą miejsce, gdzie kiedyś stał pomnik oraz pewnego bardzo fotogenicznego kota, który pozował na tle budynków Starej Rzeźni. Dobre i to.
Podobno tego lata pomnik paprykarza miał tymczasowo wrócić na swoje miejsce na placu Gryfitów. Jeśli będziecie w Szczecinie i do niego dotrzecie, to dajcie mi koniecznie znać, że znów tam jest!


Podsumowując, Łasztownia to moim zdaniem punkt obowiązkowy podczas szczecińskich przechadzek. Wyspa zdradza charakter miasta- trochę tu starego, trochę nowego, tu i ówdzie widać jakiś przemysłowy pierdolnik. No i przede wszystkim czuć w niej ducha miasta. Miasta, które od zawsze związane było z wodą. Znajdują się tu również knajpki, więc po spacerze można wrzucić coś na ząb lub po prostu usiąść na ławce i pochillować nad wodą.
Wały Chrobrego
Jeśli miałabym wymienić najbardziej monumentalne miejsce, które odwiedziłam w Szczecinie, to bezapelacyjnie Wały Chrobrego i gmach muzeum zajmują pierwsze miejsce na pudle. Nie dość, że są ładnie położone, to jeszcze architektonicznie piękne. Po zakończeniu II Wojny Światowej oczywiście zmieniły nazwę na polską. Natomiast przed wojną nazywały się Hakenterrasse, od nazwiska szczecińskiego nadburmistrza Hermanna Hakena, który był pomysłodawcą powstania w tym miejscu tarasów. Obiekt powstał w latach 1902- 1921, a głównym architektem przedsięwzięcia był Wilhelm Meyer- Schwartau.


Gmach Główny Muzeum Narodowego w Szczecinie
Jeśli już mówimy o Wałach, to trzeba też i wspomnieć o Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Szczecinie. Reprezentacyjne gmaszysko z zewnątrz prezentuje się znakomicie. W środku też jest na czym zawiesić oko. Jeśli nie dla zbiorów muzealnych, to warto tu zajrzeć dla samego obejrzenia budynku muzeum, bo jest to jeden z najokazalszych obiektów muzealnych w Polsce.

Jako muzeum miejskie służył już od 1913 roku, natomiast w polskim już Szczecinie zaczął realizować się muzealnie dopiero od 1970 roku. Oprócz dzieł sztuki znajduje się tutaj także zbiór świadectw kultury materialnej z Afryki, Ameryk oraz Oceanii. Wystawy, na które trafiliśmy może i nie były wielkich rozmiarów, ale za to bardzo przykuwały uwagę. Mieliśmy również szczęście trafić na dzieciolubną obsługę muzeum, co po naszej zeszłorocznej wizycie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu przyjęłam z ogromną ulgą…



Oprócz oglądania wystaw trochę czasu zajęło nam buszowanie w sklepiku muzealnym, notabene niewielkich rozmiarów, ale dość nieźle zaopatrzonym. Upolowałam sobie i dzieciom kilka ciekawych publikacji. Zazwyczaj gdy odwiedzamy wspólnie muzea, to w sklepikach najpierw szukam publikacji dla dzieci, a dopiero na końcu dla siebie. W stosunku do nich czuję chyba większą misję😊.

A wracając do wystaw, to w Gmachu Głównym do ekspozycji stałych należą: „Antyczne korzenie Europy. Szczecińska kolekcja Dohrnów”, „Sztuka Afryki. Między maską, a fetyszem”, „Dzieci Magii. Afrykańskie lalki i marionetki”, „W afrykańskiej wiosce. Życie codzienne na afrykańskiej sawannie”.




Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza
Jak już jesteśmy przy tych okazałych budowlach, które są wizytówką Szczecina to kolejną, która się do takowych zalicza, jest budynek Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza. Nie sposób przejść obok niego obojętnie, choćby z tego względu, że odcina się swoją nowoczesną, strzelistą bryłą od otaczającej go historycznej zabudowy. Obiekt zaprojektowany został przez hiszpańskich architektów z Barcelony i stoi w miejscu dawnego Konzerthausu. Obecnie siedziba filharmonii to wielofunkcyjna instytucja kultury i centrum sztuki. Co ciekawe, biała na co dzień fasada budynku, może tworzyć wielobarwne iluminacje. Do środka nie wchodziliśmy, bo zbytnio skupiliśmy się na podziwianiu geometrii bryły, którą dobrze widać z dachu Centrum Dialogu Przełomy, znajdującego się po przeciwnej stronie ulicy, a który jest jednocześnie częścią Placu Solidarności. Tak, dach częścią placu. Tak to w Szczecinie sprytnie wymyślili😉.




Plac Solidarności
Pod Placem Solidarności znajduje się podziemny budynek Centrum Dialogu Przełomy, który jest pawilonem wystawowym Muzeum Narodowego w Szczecinie. Jako iż czas nas gonił, to przemknęliśmy tylko przez Plac, zahaczając wzrokiem o pomnik Anioła Wolności. Pomnik upamiętnia ofiary grudniowych protestów z 1970 roku. Podczas grudniowych strajków strzelano w kierunku protestujących przeciwko komunistycznemu reżimowi. Zginęło 16 osób, a około 100 zostało rannych.

Na płytach ustawionych obok pomnika zapisano ich nazwiska, wiek oraz zawód. Plac Solidarności jest miejscem bardzo symbolicznym, upamiętniającym opór i jedność przeciwko ówczesnej władzy.


Za plecami Anioła Wolności rzucił mi się w oczy gotycki Kościół Polskokatolicki pw. św. Piotra i Pawła, który znajduje się na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. Za to na wprost, po drugiej stronie ulicy stoi Brama Królewska z XVIII wieku. Po prawej stronie placu widać z kolei budynek Komendy Wojewódzkiej w Szczecinie z początku XX wieku, który jest „przyklejony” do wspomnianej wcześniej Filharmonii. Jeden mały plac, a tyle wokół architektonicznych zachwytów!

Zamek Książąt Pomorskich
Kolejnym punktem na mapie naszych niezobowiązujących szczecińskich spacerów był renesansowy Zamek Książąt Pomorskich, niegdysiejsza rezydencja rodu Gryfitów władających Księstwem Pomorskim od XII wieku do 1637 roku.

Do środka Zamku nie wchodziliśmy, bo zdążyliśmy jedynie przebiec się po jego dziedzińcu, ale fajnie było pozadzierać głowę do góry, porozciągać szyję na boki i zlustrować sobie piękne renesansowe attyki i późnogotyckie maswewrki oraz inne arcyciekawe detale tego obiektu. I nagle z wszystkich tych fikuśnych zawijasów i zdobień wyłania się wieża zegarowa z postacią… zielonego człowieka. Każde szanujące się miasto ma jakiś swój ważny zegar. Prażanie mają zegar Orloj, londyńczycy Big Ben’a, a szczecinianie zegar z maską…zielonego człowieka, z oczami podążającymi za grotem wskazówki godzinowej i datownikiem w ustach😊.

Zegar miał stanowić pamiątkę na uczczenie zwycięstwa Szwecji nad Brandenburgią w wojnie, w drugiej połowie XVII wieku. Bo Szczecin oprócz tego, że był kiedyś niemiecki, to był również szwedzki. No więc Szwedzi cieszyli się z tego zwycięstwa tak bardzo, że postanowili sobie sprezentować bardzo nowoczesny jak na owe czasy zegar.
Osobliwy na zegarze jest także błazen poruszający szczęką i oczami w czasie uderzenia w gongi. Oprócz niego zegar ma dwa lwy z okresu szwedzkiego, gryfy książąt pomorskich, kulę pokazująca aktualną fazę księżyca, symbole czterech wiatrów na tle chmur oraz daty pierwszego remontu oraz kompleksowej modernizacji zegara.
Jeśli chodzi zaś o wnętrza Zamku Książąt Pomorskich, to obejrzeć tu można m.in.: Celę Czarownic, w której znajdują się repliki narzędzi tortur, gabinet kartografa Lubinusa oraz Kryptę Gryfitów z sarkofagami dawnych książąt. Swoją siedzibę w cieniu historii mają tutaj też obecne władze województwa, ponieważ w Zamku mieści się Urząd Marszałkowski Województwa Zachodniopomorskiego.

Katedra Św. Jakuba
Kolejnym ważnym miejscem na mapie Szczecina jest Bazylika Archikatedralna pw. św. Jakuba Apostoła, czyli po prostu Katedra Św. Jakuba. Dla mnie katedra była ważna z tego względu, że z jej wieży widokowej widać prawie cały Szczecin jak na dłoni. Jeżeli nie po architekturę i sztukę sakralną, czy dla ducha wiary, to warto wybrać się tutaj dla możliwości obejrzenia samej szczecińskiej panoramy.

Ogromnym plusem tarasu widokowego wieży jest to, że dostaniemy się na niego… windą! Koniec ze żmudnym liczeniem kolejnych stopni schodów, osoby niepełnosprawne oraz rodzice maluszków też na pewno przyjmą tę wiadomość z ulgą. Co prawda taras widokowy znajduje się tylko na 56m wysokości, ale i tak widoki robią wrażenie. Wysokość całkowita wieży to 110m, co czyni obiekt drugą co do wysokości świątynią w Polsce (wyższa jest tylko bazylika w Licheniu).


Jeśli chodzi o samą katedrę, to swymi początkami sięga aż do 1187 roku. Wtedy to jej fundatorem został zamożny mieszczanin Beringer z Brambergu. Na przestrzeni wieków była wielokrotnie przebudowywana i przechodziła z rąk do rąk. Katedra jest również częścią Europejskiego Szlaku Gotyku Ceglanego. W jej wnętrzu na uwagę zasługują ważące 30 ton organy, co prawda nie oryginalne, bo te nie przetrwały historycznych zawieruch, ale nowe, których budowę rozpoczęto w 2008 roku.

Plac z fontanną Orła Białego
Moim szczecińskim zachwytom nie było końca, nawet w drodze po bułki do sklepu, bo oto przede mną wyrosła najstarsza zachowana barokowa fontanna w Szczecinie, która niegdyś stanowiła pierwszy fragment wodociągów miejskich. Co ciekawe, żeby uchronić ją przed możliwym zniszczeniem podczas II Wojny Światowej, zakamuflowaną ją zasypując piaskiem i żwirem. I tak, na wojenne lata, przybrała formę kopca.

Hydranty miejskie
Kolejnym mikrozachwytem w drodze po te same bułki okazał się być… niebieski hydrant miejski. Nie byle jaki zaś był te hydrant! Do dzisiaj w Szczecinie zachowało się kilkadziesiąt oryginalnych XIX- wiecznych, bogato zdobionych pomp ulicznych. Z pyskiem smoka. Tak dla odmiany smoki w Szczecinie pluły wodą, a nie ogniem.

Rynek Sienny
Szwendając się po szczecińskim centrum prędzej czy później natrafimy na Rynek Sienny i kolorowe fasady jego kamienic. Rynek Sienny (niem. Heumarkt) jest głównym placem szczecińskiego Podzamcza- części Starego Miasta. Wskutek alianckich bombardować podczas II Wojny Światowej zniszczona została zabytkowa zabudowa rynku. Rekonstrukcje jego obiektów rozpoczęto po 1990 r.

Na Rynku znajduje się również Oddział Muzeum Narodowego w Szczecinie – Muzeum Historii Szczecina. Jego siedzibą jest gotycki Ratusz Staromiejski. Niestety i on ucierpiał podczas bombardowań. Po odbudowie, którą zakończono w 1975 r. wprowadziło się do niego muzeum. W muzealnych salach oglądać można wystawy poświęcone historii i kulturze Szczecina od czasów najdawniejszych, aż po współczesność.




Zachodniopomorska część Szlaku św. Jakuba
Przez Szczecin przebiega również fragment Szlaku św. Jakuba, którego charakterystycznym symbolem jest żółta muszla na niebieskim tle. W województwie zachodniopomorskim można wypatrywać jej namalowanej na drzewach i na słupach z tabliczkami. Szlak pokonuje się pieszo lub rowerem i nie trzeba być do tego specjalnie religijnym, aby wejść na ten ponad tysiącletni pątniczy trakt, którego wszystkie drogi prowadzą do katedry przy grobie Św. Jakuba w hiszpańskim Santiago de Compostela. Miejcie oczy szeroko otwarte, bo być może Wasza trasa wycieczki przebiega właśnie obok namalowanej na drzewie żółtej muszli.

Szczecińska Karta Turystyczna
Jeśli po tym wpisie planujecie odwiedzić Szczecin, to warto również rozważyć zakup Szczecińskiej Karty Turystyczna. Daje ona możliwość skorzystania z bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską, zniżki w muzeach, bilety w ulgowych cenach na inne atrakcje oraz zniżki w pubach, barach, restauracjach, a nawet hotelach. Tutaj w –>linku<– więcej informacji o karcie. A szczegółową wizytę w Szczecinie pozwoli zaplanować Wam ta strona: www.visitszczecin.eu
Jak dojechać, gdzie spać i co dalej?
Do Szczecina bez problemu dojechać można nie tylko samochodem czy pociągiem, ale również można do niego dolecieć samolotem! Ja skorzystałam z tej ostatniej opcji wybierając poranny lot liniami Ryanair z Krakowa. Za bilet zakupiony z miesięcznym wyprzedzeniem zapłaciłam 39zł od osoby. Lot był krajowy, a emocje po pandemicznej przerwie jak na międzykontynentalnym!
Baza noclegowa jest również bardzo dobrze rozwinięta. W zależności od zasobności portfela znajdziecie interesujące Was lokum. Ja korzystałam, jak przy większości naszych wyjazdów, z serwisu Airbnb. Rezerwując dwa tygodnie wcześniej udało mi się znaleźć apartament w dobrej lokalizacji i rozsądnej cenie.
Przestańcie omijać Szczecin!
Zupełnie nie rozumiem dlaczego Polacy cisnąć nad morze, zupełnie olewają Szczecin. Jadąc w zachodniopomorskie, aż się prosi, żeby zboczyć z trasy na 1-2 dni, by móc zobaczyć i przeżyć coś więcej niż spacer po nadmorskim deptaku. Główne arterie Szczecina nie są „udekorowane” budkami z wszelakiej maści pierdołami o azjatyckiej proweniencji, nie wieje na nich tandetą, banery reklamowe nie szpecą historycznych budynków. Jest czysto, zielono, przejrzyście. No więc czemu nie dać szansy temu miastu nad Odrą? Zamiast kolejny raz pruć ile wlezie do najbliższej nadmorskiej mieściny, warto po prostu odbić na Szczecin i dać się zachwycić!
Gdzie dalej?
Szczecin był naszym trzydniowym przystankiem w drodze nad Bałtyk. Można stąd ruszyć wygodnie pociągiem i dotrzeć szybko do nadmorskich miejscowości Pomorza Zachodniego. Ja wybrałam dla nas Międzyzdroje, ale to już historia na zupełnie inną opowieść…
To już koniec naszego wspólnego spaceru po Szczecinie. Mam nadzieję, że Wam się podobało. Polecam się najmilej przy kolejnych wpisach na blogu i zostawiam jeszcze mapkę z opisanymi miejscami:

Rebeka von Jurgen
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serducho na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Zaobserwuj mnie również na moich profilach w social media: Instagram & Facebook!
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.