Malmö
Przed wizytą w Malmö (czyt. malme) broniłam się rękami i nogami. I to nie dlatego, że media i rodzina straszyły doniesieniami o agresji i napaściach ze strony muzułmańskich imigrantów, o strefach no-go, gdzie nawet policja się nie zapuszcza i gdzie króluje bezprawie. Broniłam się dlatego, że jadąc do Szwecji postawiłam głównie na bliskość natury, morza, plaż, parków narodowych i ogólnie wszystkiego co wyszło spod jej ręki, a nie na ucieczkę z miasta do miasta. Jednak moją potrzebę bratania się z nią oraz pragnienia ciszy i spokoju, odcięcia od miejskiego zgiełku szybko zweryfikowała kapryśna, skańska pogoda. I właśnie wtedy wycieczka do Malmö okazała się ratunkiem. Ocaliła nas przed siedzeniem w domu i czekaniem na poprawę warunków pogodowych.
Malmö- fakty i mity
Naszym głównym celem w Malmö było muzeum. Ale po jego zwiedzaniu, zamiast cisnąć z duszą na ramieniu do naszej chatki w obawie przed grasującymi imigrantami, którzy przecież tylko czekali na nasz przyjazd, wybraliśmy się jeszcze całkiem odważnie na spacer po starówce. I owszem, Malmö jest trochę multi-kulti, ale też nie jakoś przesadnie. To nie Londyn, ani Paryż. Zresztą, inaczej odbiera się miasto będąc gdzieś przejazdem, a innych przekonań nabiera się pozostając w nim na dłużej, np. z powodu pracy czy studiów. A im dłużej i głębiej się w miasto wsiąka, tym większa jest styczność z różnymi zjawiskami, które generuje tkanka miejska. Tymi korzystnymi i tymi mniej korzystnymi… Malmö jest trzecim co do wielkości pod względem zaludnienia miastem w Szwecji zaraz po Sztokholmie i Göteborgu. Ta ponad 300 tysięczna metropolia może być pierwszym miastem w Szwecji, na które się natkniecie, jeśli zdecydujecie się pokonać Bałtyk drogą powietrzną. Lotnisko w Malmö wcale w Malmö nie jest, ale jak to często z lotniskami bywa, znajduje się na odległych obrzeżach. Do samego Malmö czeka Was jeszcze dobre pół godziny drogi samochodem/transferowym autokarem/uberem.
Malmö Museer- muzea w Malmö
Jeśli pojutrze miałby skończyć się świat, a w portfelu zostałoby mi tylko 16 zł, to prawdopodobnie w przeddzień apokalipsy wydałabym ostatnie pieniądze na bilet do muzeum w… szwedzkim Malmö. I niech to będzie dla Was najlepsza rekomendacja, żeby odwiedzić je przy okazji pobytu w Szwecji!
Nie będzie przesadą jeśli stwierdzę, że w tym muzeum można spędzić spokojnie całe przedpołudnie, popołudnie albo nawet cały dzień. Bo jeśli naprawdę chcecie się w nim zatopić i poczuć jego klimat, to te dwie godziny postoju, za które zapłaciliście w parkomacie, niestety nie wystarczą. W dwie godziny po prostu przez nie przelecicie, nic więcej! Tylko szyi trochę szkoda, bo rozboli Was od kręcenia głową raz w prawo, raz w lewo. Ok, to zaczynamy zwiedzanie. Tylko od czego w zasadzie zacząć i na co się zdecydować, bo muzeum w Malmö, to tak naprawdę kilka muzeów…
Malmöhus Slott
Można zacząć od zwiedzanie samego zamku wraz z jego wystawami. Jest on najstarszym zachowanym w krajach skandynawskich zamkiem renesansowym. Jego budowę rozpoczęto z rozkazu niejakiego Henryka z Pomorza w 1434 roku, króla Unii Kalmarskiej, który w wyniku unii personalnej stał się wspólnym władcą Szwedów, Norwegów i Duńczyków. Budowla była pierwotnie tylko cytadelą obronną, a dopiero w XVI wieku, rozpoczęto jej przebudowę w duchu nowoczesnego jak na owe czasy renesansu, po to aby uczynić z niej fortecę, elegancki zamek i siedzibę władz Malmö w jednym. Zamkowy przybytek w XIX w pełnił też mniej elegancką rolę, bo historyczne dzieje zdegradowały go do roli więzienia, w którym to dziedziniec służył jako miejsce wykonywania kary śmierci przez dekapitację (ach ta francuska, rewolucyjna moda na gilotynowanie!). Obecnie zamek jest odnowiony w duchu XVI wieku i jest integralną częścią muzeum. Jego wystawy nawiązują do wojen o Skanię i jej inkorporację do królestwa Szwecji oraz do historii samego zamku na przestrzeni ostatnich 300 lat. Tyle o części zamkowej muzeum oraz o nim samym. My wybraliśmy coś bardziej współczesnego!
Malmö Museum
Przekraczając fosę i grube, czerwone, zamkowe mury trafimy wprost pod drzwi muzeum. Na kilku kondygnacjach, w obszernych salach znajduje się absolutnie wszystko co może wciągnąć i zaciekawić na cały dzień. Jednak zdecydowanie największą furorę robi akwarium! Tutaj można spędzić godzinę, dwie, trzy w zależności ile z tego zwiedzania chcemy wyciągnąć dla siebie i jak długo dzieci nie będą chciały odkleić się od szyby z kolejnym gadem. Spotkacie tu fantastyczny świat zwierząt i roślin zamknięty w akwariach. Pająki, piranie, egzotyczne gady i płazy czekają na żądnych wiedzy i wrażeń turystów. Koniki morskie, świecące meduzy, fragmenty rafy koralowej, trujące żaby i co tam jeszcze chcecie. Wszystko możecie podziwiać i oglądać, czytać opisy, a nawet pogłaskać i dotknąć (waran z Komodo i gigantyczna anakonda są na szczęście sztuczne, chociaż bardzo podobne do żywych stworzeń, za bardzo…).
Kolejne kondygnacje skrywają kawał sztuki w postaci rzeźb, obrazów oraz bardziej i mniej odjechanych instalacji artystycznych. Nam najbardziej spodobała się instalacja, którą była… wielka, różowa zjeżdżalnia obłożona różowymi poduchami. Dużo różu, dużo frajdy, bo z instalacji można było korzystać zgodnie z jej oryginalnym, nie-artystycznym przeznaczeniem. A w tym samym czasie ktoś inny, w tej samej sali, kontemplował sztukę w bardziej klasyczny sposób. Bo sztuka to ogromna różnorodność i nieskończone możliwości przekazu. I tego się trzymajmy!
Trafiliśmy również na inne wystawy czasowe dotyczące mody i strojów filmowych w XX w oraz sportu jako wysiłku intelektualnego i fizycznego. Ta ostatnia część była w dużej mierze interaktywna i cieszyła się chyba największą popularnością, zwłaszcza wśród młodzieży i panów sprawdzających swoją tężyznę fizyczną za pomocą różnych dostępnych gadżetów.
Kolejna ekspozycja była poświęconą historii naturalnej, Matce Ziemi i poszanowaniu jej zasobów oraz tym co z nimi robimy, a raczej czego nie powinniśmy robić. W dioramach oglądaliśmy żubry i łosie osadzone w ich „naturalnym” środowisku, a w ramce z pleksiglasem podglądaliśmy pszczoły w trakcie ich mozolnej pracy. Czy byliście kiedyś w muzeum, w którym możecie zjeżdżać na zjeżdżalni, oglądać obrazy, obserwować pszczoły, meduzy, obejrzeć film w salce kinowej i przesuwać kulkę po stole za pomocą fal mózgowych? Nie byliście? No to chyba czas najwyższy kupić bilet do Malmö.
Muzeum Nauki i Dom Morski
Trzecią integralną częścią muzeów jest Muzeum Nauki i Dom Morski, którego wizytówką jest niewątpliwie łódź podwodna U3. Muzeum było podczas naszej wizyty w Malmö zamknięte z powodu przebudowy. Zresztą nie miało to najmniejszego znaczenia, bo i tak nie zdążylibyśmy go zwiedzić.
Po tych wszystkich wrażeniach na pewno zgłodniejecie, dlatego sprytni Szwedzi urządzili w obrębie zamku restaurację i kawiarnię „Wega”. A jeśli chodzenia nadal będzie Wam mało, to jest dobra informacja, bo muzeum i zamek jest przepięknie położony i sąsiaduje z nim park oraz kanały. Możecie legalnie rozstawić się tu z kocem piknikowym, pobiegać, pojeździć na rowerze, elektrycznej hulajnodze lub spędzić czas z rodziną w jakiś inny dowolny sposób.
Informacje praktyczne
Tyle zwiedzania mieliśmy za jedyne 40 SEK, czyli jakieś 16zł od osoby dorosłej i było to zdecydowanie najlepiej zainwestowane 16zł w życiu (dzieci do 6 r.ż. wchodzą za darmo). Różnorodność ekspozycji stałych i czasowych w muzeum sprawiła, że każdy z nas wyszedł stąd z wypiekami na twarzy, bo każdy znalazł coś dla siebie i ten duży, i mały.
Parking znajduje się przed głównym wejściem do zamku i godzina kosztuje około 20 SEK. W sklepiku muzealnym można nabyć różne suweniry, ale ich wybór nie jest przesadnie bogaty. Jednakże było to pierwsze miejsce, w którym trafiliśmy w końcu na… magnesy na lodówkę! Oraz na słoje z żelkami w różnych wariacjach o smaku lukrecji. Fani lukrecji w Szwecji będą czuć się jak w lukrecjowym niebie. Natomiast reszta pozostanie zniesmaczona bogatym wyborem tych delicji.
W muzealnej szatni należy zostawić w samoobsługowych szafeczkach swoje rzeczy oraz… zaparkować wózek dziecięcy. Spokojnie, na czas zwiedzania pobiera się nieodpłatnie muzealny wózek spacerówkę, notabene jak na muzealny wózek, to sprzęt prima sort!
Rebeka von Jurgen
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serduszko na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Zaobserwuj mnie również na moich profilach w social media: Instagram & Facebook!
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.