Większość z nas ma kogoś albo zna kogoś, kto emigrował za granicę po lepsze życie, za tzw. „chlebem”. Niektórzy z nas sami zaliczają się do tego grona. Znajomy scenariusz- Polak rzuca wszystko: pracę, szkołę, rodzinę, psa i samochód na kredyt, tylko po to aby wpaść w pułapkę lukrowanej i lukratywnej emigracji zarobkowej. Ale nie każdy z tej grupy Polaków miał na tyle chęci i odwagi, żeby zebrać wszystkie doświadczenia w jednym miejscu i podzielić się nimi na łamach książki!„Imigrant na Wyspach. Jak odnalazłem się w UK” Marcina Kowala, która to pozycja ukazała się nakładem Wydawnictwa Bernardinum to lektura obowiązkowa dla każdego, kto chociaż raz w taki czy inny sposób otarł się o jakąkolwiek formę zagranicznych wyjazdów zarobkowych. Ci z nas, którzy wyjechali kiedyś na „saksy”, „ogórki”, „truskawki” czy też do fabryki pudełek na pewno poczują się dowartościowani, jeśli do tej pory umniejszali sobie ze względu na wykonywane przez siebie zajęcie. Polska emigracja to siła i to również pokazuje ta książka!
Jest 1 maj 2004 roku. Czy się to komuś podoba czy nie, Polska właśnie staje się państwem członkowskim Unii Europejskiej. Otwierają się szeroko nasze serca, nadzieje, ale i również obawy dochodzą do głosu. Jaka będzie dla nas Polaków ta Unia? Czy to dobrodziejstwo, czy zagrożenie i czy będziemy dzięki temu bardziej europejskimi Europejczykami? Otwierają się również zagraniczne rynki pracy. Płynie więc nieprzerwanym strumieniem rzesza Polaków w stronę Wysp Brytyjskich, Niemiec, Holandii, Belgii…. „Wysyłamy” swoich najzdolniejszych fachowców: spawaczy, lekarzy, mechaników, grafików, programistów, ale również tych, którym mniej się w życiu z jakiegoś względu poszczęściło. W ojczyźnie do tej pory nie znaleźli ani pracy, ani pieniędzy. Legendarny „zmywak” coraz częściej gości na ustach wszystkich jako obietnica szybkiego, łatwego i godziwego zarobku, na który w Polsce próżno liczyć.
Autor poznał cienie i blaski emigracji ekonomicznej na własnej skórze podczas kilku pobytów na Wyspach. Z lekkością, dowcipem i humorem rozbiera zjawisko polskiej imigracji na części pierwsze. A robi to sprawnie niczym polski rzeźnik w UK! Książka dla jednych może być vademecum imigranta na Wyspach (co robić, czego nie robić, kogo lepiej znać, a kogo omijać szerokim łukiem), dla innych potwierdzeniem (albo zaprzeczeniem) własnych doświadczeń, a dla jeszcze innych, którzy do tej pory ze zjawiskiem nie mieli za bardzo do czynienia- prawdziwym szokiem i zdemaskowaniem mitu brytyjskiego „zmywaka”.
Marcin Kowal sprawnie oprowadza nas po Wyspach. Pokazuje różne części Zjednoczonego Królestwa- od białych klifów w Dover po Irlandię Północną i dzieciaki rzucające na ulicy koktajlami Mołotowa. Pokazuje również ludzi, których miał okazję spotkać na swojej drodze. Tych dobrych i tych złych, tych którzy pomogą w największej biedzie i tych, którzy sprzedadzą za kilka srebrników. Po obu stronach: Polaków i Brytyjczyków/Irlandczyków. W finalnym rozrachunku przecież każdy z nas emigrujących za chlebem spotkał na swojej ścieżce jakiegoś „Mańka”, czyli faceta, któremu w Polsce za bardzo się w życiu nie poukładało. Wyjechał z rodziną (tudzież zostawił rodzinę i wysyła pieniądze na jej utrzymanie), ima się każdego możliwego zajęcia, kombinuje jakby tu wyjść jeszcze lepiej niż na swoje, pomoże albo i nie w zależności od tego, czy mu się to opłaca. Przy okazji popełnia mnóstwo gaf kulturowych, niezważając na ich konsekwencje. Każdy poznał też pewnie jakiegoś „Liama”, czyli Brytyjczyka lub Irlandczyka, za którym stoi luz i cała wieczność czasu, reprezentuje imprezowy styl życia, nie przejmuje się szczegółami (albo w ogóle niczym się nie przejmuje), jest zawsze pogodny, uśmiechnięty i do rany przyłóż, pod warunkiem, że sami sobie tą ranę jakoś zaopatrzymy. Przecież w jego oczach zawsze będziemy Polakami, którzy są bardzo pracowici, zaradni chociaż z natury smutni i rzadko uśmiechnięci.
Czytelniku uśmiechnij się, jesteś na Wyspach! Autor barwnie relacjonuje zabawne oraz te śmiertelnie poważne różnice kulturowe, które obu stronom wydają się nie do przeskoczenia. Jedną z nich jest uśmiech. Dla wyspiarzy jest on tak naturalny jak oddychanie, nie wymaga konkretnego powodu, pasuje zawsze i do każdej niemal sytuacji. Dla nas Polaków szczery uśmiech to coś zarezerwowanego na specjalne okazje, to coś więcej niż bycie miłym i pogodnym, coś więcej niż szczerzenie się na prawo i lewo. Autor otoczony jest przez brytyjski uśmiech i postanawia się z nim w swojej książce rozprawić: „Ten wszędobylski uśmiech rzuci się w oczy każdemu Polakowi podczas pierwszej wizyty na Wyspach. Na ulicy, w autobusie, na poczcie, w szpitalu, w sklepie i w barze. Gdziekolwiek się pójdzie ludzie pytają: Jak się masz? Czy wszystko w porządku?. A Każdy napotkany po drodze Brytyjczyk na tak postawione pytanie od razu odpowie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i pójdzie sobie dalej.” Gdy już minie ten szok kulturowy (notabene jeden z wielu szoków kulturowych na Wyspach), człowiek zaczyna się przyzwyczajać i uśmiechać na brytyjską modłę…
Jest czerwiec 2016 roku. Brytyjczycy głosują za pozostaniem lub wyjściem ze struktur Unii Europejskiej. Wyniki wskazują, że chcą i nie chcą zarazem. Bardziej chyba jednak chcą. Tylko, że nikt właściwie nie wie co to może w praktyce dla Wysp oznaczać? Autor dzieli się również swoimi przemyśleniami na ten temat. Opisuje ogólne nastawienie Brytyjczyków i Polaków do Brexitu: „Świat wstrzymał oddech. Wartość funta spadła na łeb, na szyję. Następnego dnia Brytyjczycy obudzili się z wielkim znakiem zapytania nad głowami.
– Ale o co chodzi??? – pytali jeszcze przez kilka następnych dni. – Jak to, Wychodzimy z Unii???”
Reasumując pozycja wydawnicza przypadnie na pewno do gustu czytelnikowi, który otarł się w jakikolwiek sposób o emigrację zarobkową, czy to samodzielnie, czy to za pośrednictwem opowieści znajomych, rodziny. Może czytelnik przejrzy się jak w lustrze w doświadczeniach autora, może odnajdzie bliźniaczo podobne problemy dnia codziennego, wybory, dylematy? A może da się zaskoczyć przez opis sytuacji, których los mu jednak oszczędził, a autorowi nie? „Imigrant na Wyspach. Jak odnalazłem się w UK” wciąga, tak jak wciąga życie w Zjednoczonym Królestwie, czyli szybko i na długo. Lekka narracja, niebanalny dowcip, podkręcony szczyptą ironii i trafnych spostrzeżeń, życiowe dialogi bohaterów książki oraz doskonałe ilustracje w postaci zdjęć autora na pewno uwiodą czytelnika, czy to tego w ojczyźnie, czy na emigracji.
Informacje o książce:
Tytuł: Imigrant na Wyspach. Jak odnalazłem się w UK
Autor: Marcin Kowal (tekst i zdjęcia)
Nr ISBN: 978-83-8127-106-6
Wydawca: Wydawnictwo Bernardinum
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 287
Format, papier, oprawa, zdjęcia: Format 14,5 cm x 20,5 cm. Papier kredowy, oprawa miękka- klejona. Książka jest bogato ilustrowana zdjęciami autora (wraz z podpisami pod nimi). Tekst okraszony zdjęciami jeszcze lepiej oddaje klimat życia Polaków na Wyspach.
Rebeka von Jurgen