Już wcześniej będąc tylko we dwoje ukochaliśmy sobie Chorwację. Tym razem za kierunek wspólnej podróży już we troje obraliśmy Zadar i jego okolice (Dalmacja Północna). Wydawać by się mogło, że druga połowa września to już mocno po sezonie, ale Zadar to duże miasto i trochę tego „po sezonie” nie widać. W mieście, którego początki sięgają czasów rzymskich chyba najsłynniejszą obecnie atrakcją turystyczną są stosunkowo młode, bo ukończone w 2005 r. Morskie Organy (morske orgulje). Zwiedzając starówkę warto przejść się na nabrzeże, żeby wysłuchać jak na organach (czyli rurach wmontowanych w betonowe schody) „grają” morskie fale. Prawdziwe show robi się jednak dopiero po zmierzchu, kiedy do dźwięku dołącza się też spektakl kolorowych świateł, które migocą w ciemnościach w rytm morskiej muzyki. Plus spaceru z bobasem po promenadzie jest taki, że szum morza fantastycznie go usypia. Miś Szumiś przy tym to tylko marny uzurpator, może schować się do szafy ze wstydu;).
Zadarska starówka to przede wszystkim zabytki średniowiecznej architektury sakralnej, m.in.: Kościół św. Donata, Kościół Najświętszej Marii Panny, Katedra św. Anastazji) oraz muzea (Muzeum Sztuki Sakralnej, Muzeum Archeologiczne, Muzeum Narodowe). Zwiedzanie z bobasem ograniczamy do luźnego spaceru po starówce, której wąskie uliczki pełne restauracyjek, knajpek i sklepików z pamiątkami, są już mocno wyślizgane od turystycznego tupotu. Delektujemy się leniwym adriatyckim klimatem i z zaciekawieniem podglądamy życie miejscowych toczącego się w kawiarniach i pubach. Złapani przez mały głód wstępujemy do piekarni (w pobliżu zabytkowej bramy do miasta, naprzeciwko szkoły morskiej:), w której odkrywam moją bałkańską fast-food’ową miłość, mianowicie- serowy, słony burek. Burek to taki nadziewaniec zrobiony z ciasta filo, najczęściej wytrawny, z farszem z mięsa, szpinaku lub sera. Jak Bałkany długie i szerokie (no ale nie tylko, bo burek jedzą też Grecy, Turcy, Arabowie…) można się natknąć na wiele jego wariacji. Przekąska idealna do podjadania podczas spaceru z bobasem.
Wspólne plażowanie z brzdącem niestety nie wychodzi nam najlepiej. Wylegiwanie się na żwirowej plaży z małym, płaczliwym wczasowiczem schowanym w cieniu odpada. Pomimo, że zaspokoiliśmy jego wszelkie potrzeby fizjologiczne i zadbaliśmy o komfort, to mala beba nie daje za wygraną. Ukojenie przynosi mu tylko bycie w ruchu i bujanie wózka. Na plaży Kolovare znają nas już za dobrze… Wprowadzamy warty przy wózku i dzięki temu zażywamy kąpieli morskich i słonecznych na zmianę. Młodym rodzicom też potrzebna jest chwila relaksu. Oprócz Kolovare w Zadarze znajdują się też plaże Borik, Puntamika, Diklo. Jak to w Chorwacji, plaże głównie żwirowe. Ale co kto lubi, żwir przynajmniej nie włazi wszędzie tak jak piasek i nie lepi się niczym panierka do skóry wysmarowanej kremem do opalania. Uciekając kilka lub kilkanaście kilometrów od Zadaru natkniemy się na mniej oblegane i spokojniejsze plaże w miejscowościach Bibinje, Zaton, Sukošan.
Rebeka von Jurgen
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serduszko na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Zaobserwuj mnie również na moich profilach w social media: Instagram & Facebook!
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.