Zapraszam Was do drugiej części wpisu o praktycznych aspektach podróży do Albanii. Przyjrzymy się w nim, w większości, poruszaniu się i jeździe samochodem po albańskich drogach.
Czy albańskie drogi faktycznie są w tak fatalnym stanie jak można przeczytać w internecie? Czy Albańczycy mają w nosie przepisy ruchu drogowego? Czy lepiej wybrać się do Albanii własnym samochodem, czy może wypożyczyć go na miejscu? Mam nadzieję, że dzięki temu wpisowi uda mi się rozwiać chociaż część wątpliwości, przed którymi stoją osoby planujące swoją podróż do Albanii.
Spis treści wpisu:
- Albania okiem kierowcy i okiem pasażera
- Ruch na rondach
- Trąbienie
- Kierunkowskazy
- Stacje benzynowe
- Ceny paliwa
- Lavazh
- Mercedesy
- Przystanki autobusowe
- Wypożyczalnie samochodowe
- Straganiki
- Śmieci
- Rozjechane…
- Albania- własnym samochodem?
Albania okiem kierowcy i okiem pasażera
Jeżeli spojrzymy na to co dzieje się na albańskich ulicach okiem polskiego kierowcy, który dopiero co postawił stopę na albańskiej ziemi, to odczucia tego kierowcy mogą być, co tu dużo pisać, mieszane😉… Zasadom ruchu drogowego miejsce ustępuje brak zasad, a przewidywalne zachowania innych uczestników ruchu drogowego, dyktowane zdrowym rozsądkiem zostają zastąpione spontanicznością. I tak tu na pierwszy rzut oka jest na tych albańskich drogach- dość dziko.
Co jednak wzbudziło moje uznanie- podczas naszego tygodniowego pobytu i jazdy samochodem po Albanii nie widziałam ani jednego wypadku na drodze i ani jednej stłuczki! Albańscy kierowcy chyba po prostu wiedzą, że w tym ich całym szaleństwie jest jakaś metoda.
Ruch na rondach
Zagadką pozostaje dla mnie to, w jaki sposób odbywa się ruch na rondzie? Bo okazuje się, że na rondzie można się zatrzymać, wyskoczyć po coś na chwilę z samochodu albo po prostu na tym rondzie zaparkować😊! Nie jest też oczywistym, kto na rondzie ma pierwszeństwo? Niby jest to zazwyczaj ten kierowca, który włącza się do ruchu, a nie ten, który już na nim jest- jak podpowiadałaby nasza logika i zasady ruchu drogowego.
Trąbienie
Tu się nie ma co krępować, tu się po prostu trąbi! Trąbieniem Albańczycy sygnalizują swój zamiar, pozdrawiają znajomych na drodze albo wyładowują gniew na innych uczestnikach ruchu drogowego. Śmiem twierdzić, że albański kierowca częściej używa klaksonu niż kierunkowskazów.
Kierunkowskazy
Używanie kierunkowskazu również nie jest czymś oczywistym. Po co komu włączony kierunkowskaz– przecież to zbędna ekstrawagancja xD!
Jeśli chodzi o przestrzeganie limitów prędkości, to nie uświadczyłam żadnych szaleńczych wyścigów, tak jak ma to miejsce u nas, na polskich drogach. Ograniczenia prędkości na albańskich drogach prezentują się następująco: 40km/h w terenie zabudowanym dla wszystkich rodzajów pojazdów, poza terenem zabudowanym osobówki mogą jeździć 80-90km/h, za to samochody z przyczepą albo te powyżej 3.5t- 70km/h. Maksymalna dopuszczalna prędkość na autostradzie to 110km/h dla aut osobowych, a 80km/h dla ciężarówek i samochodów z przyczepą.
Albańczycy trzymają się raczej wyznaczonych prędkości. Myślę, że dzieje się tak m.in. dlatego, że w niektórych miejscach stan drogi nie pozwala na więcej oraz ze względu na dość częste patrole drogówki i „suszenie”. Takich patroli mijaliśmy naprawdę sporo. Kierowcy zazwyczaj w takich sytuacjach ostrzegają siebie nawzajem, migając do siebie światłami. Zupełnie jak u nas😊.
Autostrady w Albanii są bezpłatne. Nie zauważyłam również nigdzie tam, gdzie byliśmy parkometrów. Podejście do parkowania jest w Albanii dość luźne, włączając w to parkowanie na środku ulicy albo nawet zatrzymywanie samochodu na środku drogi, po to żeby pogadać ze znajomym.
Stacje benzynowe
Jest ich w Albanii całe mnóstwo! Jeśli w promieniu 5km nie miniecie żadnej stacji benzynowej, to prawdopodobnie nie będzie to już Albania:P. przed tankowaniem należy upewnić się, czy na stacji można płacić kartą czy gotówką. A jeśli tylko gotówką, to bardzo prawdopodobne, że będzie można zapłacić nie tylko w lekach, ale i w euro lub dolarach. Takie udogodnienie! Bardzo popularną siecią stacji benzynowych jest Kastrati. Kastrati- ze swoim charakterystycznym logiem z głową kozła- jest w Albanii tak wszechobecne, jak maleńkie sklepiki z byrkami.
Ceny paliwa
Paliwo w Albanii jest dość drogie. Na pewno droższe niż w Polsce. Za litr benzyny przyjdzie nam zapłacić ponad 7 złotych.
Lavazh
Równie gęstą sieć jak stacje benzynowe tworzą mikro myjnie samochodowe, nazywane tutaj „lavazh”. Może być to większa lub mniejsza myjnia, ale te które najczęściej mijaliśmy były po prostu budą z blachy falistej nakrytej jakimś dachem, w której do dyspozycji jest szlauch, kanapa albo krzesła do posiedzenia przed „myjnią”. Albańczycy chyba bardzo lubią myć swoje auta, bo nawet do tych najgorzej zapowiadających się „myjni” widzieliśmy ustawiającą się kolejkę samochodów.
Mercedesy
Podobno Albania jak żaden inny europejski kraj kojarzy się z mercedesami. W czasie kiedy Albania po latach izolacji zaczęła otwierać się na Europę i świat, jednym z luksusów oraz wyznacznikiem statusu społecznego było posiadanie mercedesa. Oczywiście, na miarę ówczesnych albańskich możliwości, były to importy z zagranicy, w większości starszych i wysłużonych egzemplarzy.
Muszę koloryt tej historii nieco odbarwić. Starych mercedesów trochę po albańskich drogach jeździ, ale nie aż znowu tyle, żeby można było pomyśleć, że Albańczycy oszaleli na punkcie jednej tylko marki samochodów!
Ogólnie na drogach (jak i w całej Albanii zresztą) widać spory kontrast w tym, czym kto czym jeździ. Od starych rozklekotanych, poobijanych aut, które swoje lata świetności mają już dawno za sobą (no ale przecież póki jeżdżą, to trzeba nimi jeździć!) po bardzo nowoczesne i luksusowe marki. W tych ostatnich rzucają się jeszcze w oczy mocno- przyciemnione, prawie czarne szyby. I bynajmniej samochody te, nie należą do korpusu dyplomatycznego. Domyślam się jedynie, że ich proweniencja jest zgoła odmienna…
Przystanki autobusowe
Jest to dla mnie kolejna albańska zagadka. Widziałam kilka przystanków w Durrës, ale widziałam też grupki ludzi stojących w okolicach rond przy wylotówkach z miasteczek i wsi. Nie łapali stopa. Po prostu gromadzili się w oczekiwaniu na coś. Domyślam się, że czekali na autobus lub busika. Taki nieoficjalny przystanek autobusowy- kto ma wiedzieć, gdzie zatrzymuje się bus, ten będzie wiedział. I tyle, i już. W autobusach miejskich takich jak w Durrës bilet kupuje się bezpośrednio w autobusie u sprzedawcy, którym nie jest kierowca! Jest to osoba odpowiedzialna za sprzedaż biletów i to zazwyczaj ona pierwsza podchodzi do nas w celu ich sprzedaży. Z podobną praktyką spotkałam się w Bułgarii i przyznam, że turyście bardzo ułatwia to życie, bo jeśli ma przy sobie gotówkę, to nie musi zawracać sobie głowy kupnem biletu w kiosku, automacie czy przez aplikację.
Wypożyczalnie samochodowe
Przylatując do Albanii warto wypożyczyć samochód, żeby nieco lepiej poznać kraj i nie ograniczać się do hotelu oraz plaży. Najlepiej zrobić to już na lotnisku w Tiranie po uprzedniej rezerwacji auta, np. w którejś z sieciówek. W dużym mieście takim jak Durrës, też nie powinno być z tym problemu, przynajmniej poza sezonem. Warto również zapytać o auto bezpośrednio w hotelu, w którym się zatrzymujemy, bo może się okazać, że np. znają jakąś „zaprzyjaźnioną” wypożyczalnię.
Ja rezerwowałam samochód dwa tygodnie przed przylotem w lokalnej wypożyczalni w Durrës Makina me qera Kryemadhi. Znalazłam ich stronę na Facebooku, a samochód zarezerwowałam przez Messengera. Proste rozwiązanie, bez żadnych depozytów, blokad na karcie kredytowej itd. Za dzień wynajmu zapłaciłam 35€ plus koszt dodatkowego- pełnego ubezpieczenia wyniósł 10€ za dzień, a foteliki dla dzieci dostaliśmy gratis. Ford Fusion w dieslu jakiego otrzymaliśmy swoje najlepsze lata miał już za sobą, ale nie szwankował i działał niezawodnie. Nieco wyższe zawieszenie idealnie sprawdziło się za to na albańskich bezdrożach!
Straganiki
Dość powszechnym widokiem przy albańskich drogach (ale i nie tylko drogach, bo w Albanii wystarczy trochę cienia i krawężnik koło deptaka, żeby rozstawić swój mini kramik) są małe straganiki z owocami i warzywami. Arbuzy, melony, pomidory, winogrona, ziemniaki, cebula? Proszę bardzo! Wszystko z własnej uprawy albo ogródka, swojskie, świeże, smaczne, bez chemii, no i tanie! Często straganik zastępuje po prostu otwarty bagażnik samochodu, z którego wylewają się płody rolne.
Kolejną ciekawostką, która dość szybko rzuciła mi się w oczy, byli przydrożni sprzedawcy grillowanej kukurydzy. Przy bardziej ruchliwych rondach zauważyliśmy osoby pochylające się nad małym „piecykiem” (grillem?), które pieczołowicie wachlowały powietrze na żar. Okazało się, że tym, co na tym żarze się grilluje, jest po prostu kolba kukurydzy, którą można równie szybko wrzucić na swój własny „ruszt” w razie ataku małego głodu, który znienacka może dopaść w trasie.
Śmieci
Nie będę używać eufemizmów. Albańskie drogi i pobocza są zaśmiecone. Nie twierdzę, że u nas jest jakoś super i nie mamy się czego wstydzić, ani nad czym pracować. Ale to co zastałam na albańskich drogach i bezdrożach, trochę mnie przerosło. Mam wrażenie, że przez długie lata Albańczycy traktowali swój kraj jak kolektywny śmietnik. Coś na zasadzie- tam gdzie powstanie śmieć, tam można go przecież zostawić- puszkę po napoju rzucić za siebie, stare wiadro wrzucić do rzeki, przebitą oponę wrzucić do rowu itd.
Rozjechane…
Nie pamiętam kiedy ostatnio w Polsce widziałam rozjechanego psa na ulicy. Chyba było to jakoś na początku lat dziewięćdziesiątych… Jeżeli jadąc samochodem widzę już jakieś zwierzę, które nie miało szans, to zazwyczaj jest to dzikie zwierzę, np. jeż, królik, czasem jakiś lis. W Albanii na odcinku 90km widziałam na poboczu dwa psie truchła. Myślę, że problem bezdomności psów jest w Albanii spory. W Durrës miałam „swoje etatowe” okołohotelowe psy, które codziennie dokarmiałam. Co zresztą nie było niczym nadzwyczajnym, bo zauważyłam, że są dokarmiane głównie przez miejscowych. Turyści ze strachu raczej omijali je szerokim łukiem.
Albania- własnym samochodem?
W zależności od tego, w którym regionie Polski mieszkamy, przejazd do Albanii zajmie dobre dwa dni i plus/minus 2000 km. Należy pamiętać również o tym, że Albania to górzysty kraj, drogi prowadzące przez góry są często strome i kręte, więc pożądany będzie kierowca z dobrymi umiejętnościami. Na wyposażeniu powinniśmy mieć obowiązkową apteczkę, trójkąt ostrzegawczy oraz oczywiście ubezpieczenie zwane Zieloną Kartą. Zaleca się również posiadanie linki holowniczej oraz gaśnicy.
Z Polski można jechać np. tranzytem przez Słowację, Węgry, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę oraz Czarnogórę. Drugą opcją jest droga prowadząca z Serbii przez Republikę Kosowa, jednak może ona nastręczyć pewnych niedogodności. Republika Kosowa nie jest uznawana przez Serbię, więc przekroczenie granicy z nią i przejazd do Albanii, może być w drodze powrotnej uznany przez serbskich funkcjonariuszy za nielegalne przekroczenie granicy. Co więcej, w Republice nie obowiązuje Zielona Karta i przy wjeździe trzeba się liczyć z wykupem dodatkowego, obowiązkowego ubezpieczenia (15€ na dwa tygodnie).
To tyle ode mnie jeśli chodzi o praktyczne informacje i ciekawostki związane z samochodowymi podróżami po Albanii. Zapraszam również do pierwszej, bardziej ogólnej, części wpisu–> Albania- ciekawostki, porady, informacje praktyczne. Część I
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serducho na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Zaobserwuj mnie również na moich profilach w social media: Instagram & Facebook!
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.