Artykuł powstał przy współpracy z Hotelem Szlak Bursztynowy**** w Jarosławcu
Dawniej…
Wychowałam się w czasach kiedy o hotelach czy też pensjonatach przyjaznych rodzinom z małymi dziećmi nikt nie słyszał. Niewiele nam dzieciom trzeba było do szczęścia. Prawie każde wakacje spędzaliśmy rodzinnie w na wsi w górach. Kiedy mama biegała po lesie, żeby nazbierać dla nas jagód na pierogi, ja siedziałam na kocyku pod jakimś świerkiem i pewnie ze zdziwieniem oglądałam szyszki, mech i paprocie. Zabawne, że te smaki, zapachy i kolory z dzieciństwa zostają z nami na zawsze i strasznie ciężko je później w dorosłym życiu odtworzyć. Cieszyliśmy się wtedy tym co mamy, bo nikt nie wiedział, że można mieć więcej. Kiedyś tak było…
Teraz…
Czasy się zmieniły, podejście do podróży z dziećmi również. Na szczęście. Mali turyści już nie są traktowani jak piąte koło u wozu hotelarza, którzy niby są, a niby ich trochę nie ma, no bo jeszcze za mali, za krótcy do standardowego łóżka no i nie zjedzą pełnej porcji posiłku, a najwyżej ukradną coś od rodziców z talerza. Po nastawieniu do najmłodszych gości można poznać jakość miejsca i poziom jego troskliwości. W końcu to hotel/pensjonat stanie się naszym „domem” podczas wakacji i na pewno chcielibyśmy przywieźć z niego wyłącznie miłe wspomnienia.
„Przyjazny dzieciom”- co to właściwie znaczy?
Szukając noclegów na wypady krajowe zwracam uwagę na minimalny chociaż poziom udogodnień dla rodzin z dziećmi. Ośrodki, pensjonaty, kwatery prywatne, które często ogłaszają się jako te „przyjazne rodzinom” często nie mają z tą „przyjaźnią” nic wspólnego. Absolutnym minimum jest dla mnie zapewnienie przez gospodarza łóżeczka dziecięcego (turystycznego lub zwykłego), żeby nie trzeba go było zabierać z domu. Zdarzało nam się już, że łóżeczko faktycznie było, ale bez materaca… No i wtedy zaczyna się kombinowanie, czym by tu małemu podróżnikowi łóżeczko wymościć. Koce, kołdry, narzuty, poduszki… co tam miłościwy gospodarz ofiarował. Zastanawia mnie jedno- w czym ten mały człowiek jest gorszy od dużego, że nie zasługuje w czyiś oczach na materac do spania? No w czym?…
Błacha rzecz, a jakiś niesmak pozostaje. Dlatego tym razem na nasze nadmorskie zimowe ferie wyszukałam coś ekstra, prawdziwą perełkę. Chciałam, żeby każdy z nas miał coś dla siebie- i dzieci (głównie nasz starszy 2.5 letni synek?), i my- rodzice. Żeby każdy wyjechał zadowolony, lekko rozpieszczony i miał co miło wspominać do kolejnej eskapady.
Dzięki portalowi Dzieciochatki.pl, na którym znaleźć można ośrodki wakacyjne przyjazne rodzinnemu wypoczynkowi z dziećmi, natrafiłam na Hotel Szlak Bursztynowy w Jarosławcu. Jeśli będziecie kiedyś rozważać zimowy lub letni pobyt nad morzem z dziećmi, to poważnie weźcie go pod uwagę. Powodów jest sporo.



Hotel Szlak Bursztynowy. Od początku
Hotel Szlak Bursztynowy w Jarosławcu to czterogwiazdkowiec w butikowym stylu. Pokoje i apartamenty są urządzone minimalistycznie, z wykorzystaniem elementów stylu marynistycznego i naturalnych materiałów, których ciepłe barwy ożywiają wnętrze (drewniane stylowe meble, dizajnerskie lampy z sizalowych lin). Jak na hotel z czterema gwiazdkami przystało zapewnia gościom wszystkie udogodnienia, które taki hotel mieć powinien, m.in.: recepcja i lobby czynne 24h, monitorowany parking, room service, salę bankietowo- konferencyjną, strefę SPA i wellness, drink bar, salę zabaw dla dzieci i inne. Hotel zlokalizowany jest w centrum Jarosławca, przy deptaku, w odległości 150 m od plaży. Wszędzie jest blisko, a niektóre pokoje mają widok na morze i latarnię morską.




Mały klient, nasz Pan
To, że dostaliśmy do pokoju łóżeczko dziecięce z pościelą było oczywiste, że znalazł się w nim materac- również. Ale wanienka, podest podwyższający, nakładka na sedes i podgrzewacz do butelek, które otrzymaliśmy zaraz po przyjeździe, były w historii naszego rodzinnego podróżowania prawdziwym hitem! Tak samo jak sala zabaw dla dzieci- Bajkowa Kraina z różnymi fajnymi (niezniszczonymi!) zabawkami, grami, książeczkami, z przylegającą dziecięcą toaletą (wiadomo, od dobrej zabawy ciężko odciągnąć do toalety?). Dla starszych dzieci i dorosłych była przygotowana konsola do gier. W oczekiwaniu, aż pociecha się wybawi można było przysiąść wygodnie na kanapie i przejrzeć prasę przy kawce. Tyle udogodnień pod jednym dachem, kiedy za hotelowym oknem hula mroźny wiatr od morza! Czy można prosić o więcej? Tak, można!



Zabić czas
Ferie zimowe z dziećmi nad morzem wyglądają nieco inaczej niż narciarskie ferie w górach. A kiedy na morzu są sztormy i zacina mroźny wiatr, to lepiej taką aurę przeczekać z dziećmi w hotelu. No ale ileż można siedzieć w tej sali zabaw (dwulatki mogą baaardzo długo?)? Na szczęście hotel w swoim harmonogramie ferii dla dzieci (i dla dorosłych też!) przewidział rozmaite atrakcje: np. zajęcia z języka angielskiego z nativ speakerem, codzienne animacje w sali zabaw, mini- dyskoteka, wspólne pieczenie kiełbasek, nocne poszukiwanie bursztynu na plaży z latarkami UV, zwiedzanie muzeum bursztynu, spacery z kijkami do nordic walking po plaży i wiele, wiele innych. Każdy znalazł coś dla siebie, żeby nie nudzić się w czasie niepogody.



Coś dla ciała- brzucha
Jeśli jesz posiłki w formie bufetu w czterogwiazdkowym hotelu, który znalazł się w prestiżowym rankingu 100 najlepszych hoteli w Polsce w 2019 r, to wiadomo, że na stole nie wylądują przypadkowe dania, a szef kuchni stanie na głowie, żeby dopieścić podniebienie nawet najbardziej wybrednego smakosza. Ale co jeśli smakosz ma dwa lata i najbardziej na świecie lubi naleśniki i płatki śniadaniowe z mlekiem? Dzieci bywają wybredne i jeśli coś im nie smakuje (albo nie wygląda w ich mniemaniu apetycznie) to znajdzie się na podłodze szybciej, niż znalazło się na stole. Mój dwulatek reprezentuje grupę typowych „niejadków”, którzy najchętniej przez kilka dni jedliby to samo na śniadanie, obiad i kolację, albo najlepiej nie jedliby nic. A zupy szefa kuchni, wcinał ochoczo (wiadomo- najbardziej smakował rosołek, ale ogórkowa, jarzynowa i inne też dały radę)! Panie szefie kuchni- jeśli kiedykolwiek Pan to przeczytasz, to dzięki Panu stokrotne <3! Co do gustów kulinarnych rodziców to nam smakowały najbardziej ryby! Te jemy sporadycznie, bo jakoś specjalnie nam nie podchodzą, a tu proszę- tyle pływających delicji lądowało na talerzu każdego wieczora. A wisienką na torcie niech będzie to, że restauracja hotelowa „Morskie Opowieści” może pochwalić się uznaniem prestiżowego żółtego przewodnika Gault & Millau. Mówi samo za siebie.





Coś dla ciała- dla reszty ciała i dla ducha też
Jeśli pogoda nadal nie sprzyja spacerom, a znajdziemy jakimś cudem chwilę dla siebie z dala od naszych pociech (my robimy w takiej sytuacji warty na zmianę:), to w Hotelu Bursztynowy Szlak możemy trochę podładować nasze endorfinowe baterie w strefie wellness. Oto recepta: najpierw trzeba się trochę zmęczyć na sprzęcie do ćwiczeń cardio, później skorzystać z jednej z dwóch saun (fińska lub bursztynowa), wziąć zimny prysznic i na koniec opatulić się miękkim hotelowym szlafroczkiem i położyć na leżaku przed tężnią solną, przymknąć oczy i rzucić smartfonem w kąt! Gdyby tego jednak było za mało, do dyspozycji gości hotelowych jest również strefa SPA, gdzie można się oddać odpłatnie różnym upiększającym, odnawiającym ciało i ducha zabiegom. A wieczorową porą, po tych wszystkich „męczących” doznaniach warto uraczyć się dobrą książką i grzanym winem według autorskiej receptury pana barmana.



Niestety to co dobre szybko się kończy, a to co bardzo dobre- jeszcze szybciej. Nasz pobyt w Hotelu Szlak Bursztynowy skończył się chyba szybciej niż się zaczął. Wyjechaliśmy z niego zrelaksowani, dopieszczeni i z uczuciem, że były to dobrze zainwestowane pieniądze i czas. Przywieźliśmy do domu miłe, ciepłe wspomnienia, a mały również Misia Bursztynka, którego dostał w hotelu. Z reguły nigdy nie jeździmy dwa razy w to samo miejsce, bo życie jest zbyt krótkie, a świat za duży i zbyt różnorodny, żeby się powtarzać, ale w przypadku Hotelu Szlak Bursztynowy w Jarosławcu nie powiem nigdy…


Informacje praktyczne:
Ile to wszystko kosztuje, pomyślicie? Na szczęście hotel przygotowuje też bardzo konkurencyjne oferty pakietowe, promocje, zniżki. Warto sprawdzać jego stronę, bo pojawiają się dość często. Będąc w Jarosławcu warto też pokręcić się trochę po Ustce, Darłówku, Dolinie Charlotty, czy też Słupsku. A jeśli chcecie poznać prawdziwe oblicze Bałtyku zimą, to koniecznie zajrzyjcie do tego wpisu —>Bałtyk po sezonie<—
Rebeka von Jurgen