Po co nad morze?
Zimne to nasze polskie morze, pogoda nad nim niepewna, ceny wysokie, ale i tak ciągną tu miliony Polaków każdego roku. Zazwyczaj w sezonie letnim z wiadomych względów. Wtedy od Świnoujścia, aż po Mierzeję Wiślaną jest wszędzie gwarno, tłoczno i kolorowo… My sprawdzaliśmy jak jest po sezonie i czy faktycznie warto wybrać się wtedy nad morze, np. na ferie zimowe z dziećmi? Nie ma jednej odpowiedzi, bo każdemu co innego w duszy gra. Jedni wolą narty, górskie wędrówki, inni wybiorą cieplejsze kierunki, a jeszcze inni tak jak my, trochę żeby się przetestować na własnej skórze wybiorą z ciekawości zimowy, polski Bałtyk.
Nie, nie jest taniej
Ceny raczej nie maleją, przynajmniej nie tak, że jesteśmy się w stanie nimi zachwycić. Ani na kwaterach prywatnych, pensjonatach czy w restauracjach nie usłyszałam ceny, od której piałabym z zachwytu. Jeśli chcecie zaoszczędzić, to wybierzcie jakieś opcje pakietowe, na które dany ośrodek ma akurat zniżki np. noclegi wraz z wyżywieniem w hotelu, pensjonacie. Tak to przynajmniej wygląda w mniejszych miejscowościach, które „żyją” przez kilka miesięcy w roku. Pewnie w miastach na wybrzeżu jest trochę inaczej. Ale my nie lubimy uciekać z miasta do miasta…
Cisza i spokój
W takich warunkach można dobrze wypocząć. Jeśli wszystkie budy z jedzeniem i pamiątkami pozamykane są na cztery spusty, to unikniesz jarmarcznego gwaru i zapachu z budki z kebabem mieszającego się z zapachem dochodzącym ze smażalni ryb. Bombowe połączenie, nos wręcz szaleje. Zapomnij też, że kupisz gdzieś lody- świderki w rozmiarze XXL. Przejdziesz się za to pustym deptakiem z takim dziwnym uczuciem, że jesteś sam na sam ze sobą i swoimi myślami. Może nawet z nudów wczytasz się dokładniej w te wszystkie kolorowe banery. Takiej ciszy i spokoju nie znajdziesz zimą w zatłoczonych ośrodkach narciarskich.
Jedzenie i spanie
Jak już się nałazimy po tej prawie bezludnej plaży, nawdychamy świeżego powietrza i jodu, to zapewne zgłodniejemy. W małych „ex” wioskach rybackich może być z tym problem po sezonie, żeby zapełnić gdzieś brzuch. No bo gdzie przekąsić coś na szybko, jeśli najbliższa knajpka otwiera się dopiero za parę miesięcy? O nocleg po sezonie w małych miejscowościach nie jest trudno, więc można przebierać. Ale nie wszystko się też na nocleg nadaje. Domki kempingowe raczej odpadają, o ile nie są całoroczne i dobrze ogrzewane. Zapomnijcie o domku ogrzewanym klimatyczną „kozą”, jeśli macie małe szkraby pląsające wesoło tam i z powrotem. Przypadkowe spotkanie z „kozą” w ich przypadku mogłoby być zbyt gorące i bolesne.
Jest zimno
Niby prawda oczywista, bo to zima, więc musi być zimno no i do tego Bałtyk, więc musi być jeszcze zimniej! I jest, zwłaszcza kiedy na morzu panuje sztorm. Wiatr potęguje uczucie chłodu niemiłosiernie i przy okazji chce urwać głowę. Ale z jaką lubością wchodzi się po takim spacerze do ciepłego pomieszczenia. To jakby otworzyć butelkę najlepszego wina. Fajnie jest czasami tak przewietrzyć ciało i umysł. Za to warunki do morsowania są idealne w dni, kiedy nie ma silnego wiatru. Różnica temperatur między wodą, a powietrzem jest zazwyczaj nieznaczna, więc można się tych „morsów” trochę naoglądać. Albo samemu spróbować popluskać się w zimowym Bałtyku, jeśli ktoś się odważy.
Atrakcji brak
Największą atrakcją nad morzem zimą jest… morze i o tym nie zapominajmy! Po to ciągnie się z drugiego końca Polski prawie 700 km, żeby to morze zobaczyć, pospacerować po plaży, po lesie, zapatrzeć się w dal, zasłuchać się w szum fal i wynudzić się troszeczkę (chociaż z dwójką maluchów nudzić się nie sposób?). Wesołe miasteczka, sezonowe muzea, motylarnie, papugarnie, dino- parki, salony gier- to wszystko jest zamknięte i czeka na cieplejsze dni. Rodzina jest skazana sama na siebie i swoje towarzystwo, jeśli zrobi się tylko na chwilę offline?.
*W tym miejscu pragnę wytłumaczyć się z tej gwiazdki- tekst powstał w oparciu o własne doświadczenie kilkudniowego, zimowego wypoczynku nad morzem, w Jarosławcu w składzie dwa plus dwa, z czego ta druga nieletnia dwójka nie ma w sumie nawet 3.5 roku:). Za naszą bazę obraliśmy Hotel Szlak Bursztynowy, którego recenzja to osobny wpis. Oprócz Jarosławca odwiedziliśmy jeszcze inne nadmorskie miejscowości: Ustka, Darłówko i oddalony nieco od morza Słupsk.
Rebeka von Jurgen