Kiedy nad naszym pięknym, polskim morzem pada deszcz (o co nad Bałtykiem nietrudno) lub mamy dość smażenia się na plaży, ewentualnie całodniowy chillout na kocyku z szumem fal w tle nie jest możliwy z powodu turboaktywnego dwulatka i niemowlaka, który domaga się co godzinę karmienia, pozostają jeszcze opcje aktywności „pod daszkiem”, czyli wszelkiej maści muzea. Będąc na Mierzei Wiślanej można odwiedzić przynajmniej trzy. W 2/3 przetestowane z dziećmi.
Muzeum Zalewu Wiślanego. Zebrana została tutaj w pigułce historia rybołówstwa i szkutnictwa nad Zalewem Wiślanym. Zawiera sporo eksponatów, które mówią o tym co było chlebem powszednim mieszkańców tych rejonów (a może lepiej byłoby powiedzieć rybą powszednią?;). Obejrzycie modele statków, łodzie rybackie w skali 1:1, warsztat i narzędzia do ich konstruowania, stare fotografie łodzi i ludzi ważnych dla tutejszego rybołówstwa, trochę historii do poczytania, rzeźby związane z rybołówstwem, ekspozycję węzłów żeglarskich i wiele, wiele innych ciekawostek. Będąc totalnym szczurem lądowym możemy troszeczkę sobie wyobrazić jak to jest być wilkiem morskim, albo przynajmniej takim zalewowym:).
Muzeum Bursztynu „Bursztynowa komnata” w Stegnie. To takie mikro muzeum, bo zajmuje aż jedno pomieszczenie- drzwi w drzwi ze sklepikiem, w którym można po zwiedzaniu zakupić bursztynowe pamiątki. Na początku zwiedzania oglądamy 15 min film, który przedstawia w jaki sposób wydobywany jest bursztyn na Mierzei i Żuławach Wiślanych. Koniec z ignorancją i ciemnogrodem! Jeśli byliście przekonani, że bursztyn zbiera się na plaży przy szumie fal, śpiewie mew i na tle romantycznego zachodu słońca, to byliście w głębokim błędzie, jak ja… ;). Wydobycie bursztynu na większą skalę to praca brudna, mozolna, wymagająca ciężkiego sprzętu, siły roboczej i taplania się po pas w błocie! Oprócz pouczającego filmu w muzeum znajdują się bursztynowe eksponaty z najodleglejszych zakątków świata i epok geologicznych. Oczywiście najfajniejsze są te okazy, które uwięziły w sobie jakieś życie na wieczność, np. owady sprzed milionów lat złapane w kropli bursztynu. Jak się okazuje bursztyn ma wiele zastosowań. Można sobie z niego zrobić koraliki, bursztynową nalewkę dobrą na różne bóle i schorzenia albo Bursztynową Komnatę, co kto lubi:).
Muzeum Stutthof w Sztutowie. Takiego muzeum w ogóle nie powinno być, bo nie powinno być tej zbrodni, którą pomagają ocalić od zapomnienia tego typu muzea. Stutthof przekazuje następnym pokoleniom wiedzę o nieludzkich czynach, których dopuścili się na tym terenie naziści podczas II wojny światowej. Jest to jedno z wielu miejsc pamięci o holocauście w naszym kraju. Jak najbardziej warte odwiedzenia, ale niekoniecznie z dziećmi. Dojrzałość do zwiedzania pewnych miejsc przychodzi człowiekowi z wiekiem… To muzeum skłania do refleksji, a jego zwiedzanie budzi emocje, więc może lepiej zostawić tym razem maluchy w domu?…
Informacje praktyczne: muzea dostępne są dla zwiedzających przez cały rok. Wejścia do Muzeum Zalewu Wiślanego i Muzeum Bursztynu kosztują dosłownie parę złotych. Wejście do muzeum Stutthof jest darmowe zapłacimy tylko za oprowadzanie z przewodnikiem, jeśli jesteśmy jakąś większą, zorganizowaną grupą. A jeżeli mamy do dyspozycji więcej czasu, to fajnie połączyć zwiedzanie z plażowaniem w Stegnie albo rejsem wycieczkowym po Zalewie w Kątach Rybackich. Zwiedzanie Muzeum Bursztynu połączyliśmy z zakupami w Biedronce;)…
Rebeka von Jurgen
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serduszko na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.