Mierzeja- całkowicie lub częściowo odcina przybrzeżny fragment morza od reszty akwenu morskiego. Jeśli nowo-powstały zbiornik połączony jest ze zbiornikiem macierzystym cieśniną, powstaje zalew. Jeśli mierzeja odcina go całkowicie, jezioro przybrzeżne. Mierzeja tworzy się na skutek działania prądów przybrzeżnych, które „usypują” piaszczysty wał. Mniej więcej tyle w teorii, w dużym uproszczeniu. A w praktyce na tym piaszczystym wale zwanym Mierzeją Wiślaną, mamy całkiem atrakcyjny kawałek ziemi… no i wody po obu jego stronach.
Czy mając cztery dni wolnego, męża i dwójkę małoletnich na głowie można przejechać i zwiedzić ten wąski i niedługi pas lądu. Można, mniej więcej;)… Po polskiej stronie znajdują się głównie miejscowości wypoczynkowe, które kiedyś były wioskami rybackimi. W sezonie zatłoczone, głośne i tętniące życiem. Przez pozostałą część roku puste, co czyni je jeszcze bardziej urokliwymi. Takie nadbałtyckie miejscówki lubię najbardziej. Może właśnie dlatego uciekamy na jeden dzień z Krynicy Morskiej, która jest największą z miejscowości wypoczynkowych w pasie mierzei.
Piaski to taka mikro- wieś na tym krańcu Polski. Dalej jest już tylko Federacja Rosyjska. O takich miejscach mówi się, że czas tu zawraca i że miejscowi zwijają asfalt na noc. Z tym asfaltem to może i prawda, bo tutejsza droga jest dość kiepska. No ale, po co komu nowa asfaltówka skoro ma się na co dzień piękne zachody słońca. Czas może nie zawraca, ale na pewno nakazuje przyjezdnym zwolnić. No bo do czego tu się spieszyć, zwłaszcza, jeśli jedyną drogę ucieczki zamykają na trzy godziny z powodu triatlonu!? Podobno były jakieś informacje o zamknięciu ruchu porozklejane na słupach, ale kto by to czytał?… Siedzimy na plaży. Ziarenka piasku, które przesypuję między palcami odmierzają mi te trzy godziny. Jakieś 4 km w prawo, czyli na wschód, jest już Rosja. W Piaskach nie możliwości przekroczenia granicy. Dziwna jest ta granica naszego państwa. Informują o niej tylko tablice i druciana siatka, która ciągnie się przez pas lądu, plażę i nagle „wchodzi” w wody Zatoki. Po drugiej stronie Mierzei, czyli na Zalewie Wiślanym, przebiega na wodzie, więc ciężko się zorientować, u kogo się właściwie pływa. Na szczęście dla nieobeznanych z nawigacją, którzy zbłądzili na akwenie, pomocą będą służyć pogranicznicy. W razie czego udzielą stosownej informacji oraz kary za nielegalne przekroczenie granicy:)… Na lądzie jest łatwiej, dzięki słupkom granicznym i siatce.
Ludzie się dzielą, grodzą i pilnie strzegą swoich granic. Natura ma to gdzieś. No bo czym różni się polski piasek od tego rosyjskiego, który leży po drugiej strony płotu?:). Na szczęście na plaży Piaskach jest mniej zagorzałych wyznawców parawaningu. Jesteśmy tu po sezonie i na końcu świata. Komu by się chciało grodzić?:) W oczekiwaniu na otwarcie drogi ucieczki, aktywnie leniuchujemy. Nie ma co zwiedzać, brak też wysysających portfele atrakcji dla dzieci. Jest za to sporo czasu oraz miejsca na plaży, żeby poleżeć sobie spokojnie i pogapić się w horyzont. Jeśli szukacie alternatywy dla przepełnionych nadmorskich kurortów, jarmarcznej tandety i szpecących banerów w rozmiarze XXL informujących, że tu i tylko tu zjecie największego kebaba/pizzę/zapiekankę w mieście, to zajrzyjcie do wsi Piaski. Na dłużej lub na chwilę. Posiedźcie na piaszczystej plaży, pospacerujcie po lesie albo zamówcie kawę i lody w cafe „Koniec Świata”. Nazwa mówi chyba wszystko. Nic dodać, nic ująć.
Rebeka von Jurgen
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serduszko na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Zaobserwuj mnie również na moich profilach w social media: Instagram & Facebook!
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.