Kiviks Musteri
Jabłko to nie tylko owoc, to również symbol. Nie chodzi mi tu o górnolotne porównanie do owocu, którym Ewa kusiła Adama, ani o powiedzenie, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, czy o mit o dwóch pasujących do siebie połówkach jabłka. Chodzi o pospolite jabłko, które osiągnęło szczyty i stało się atrakcją turystyczną i symbolem regionu. Takie cuda tylko w Kiviks Musteri, w szwedzkiej Skanii! Zapraszam Was na wycieczkę po „świątyni jabłka”.
Henric Åkesson i jego jabłkowy biznes
Pewnie gdy Henric Åkesson w 1888 roku sadził pierwszą jabłoń w swoim ogrodzie, nie sądził, że rodzinny biznes rozrośnie się i stanie dobrze prosperującą wielopokoleniową firmą. Na południe od miejscowości Kivik na wschodnim wybrzeżu Skanii, najbardziej na południe wysuniętym regionie Szwecji, nad zatoką Hanöbukten, swoje zagłębie ma jabłkowy biznes rodziny Åkessonów. Już czwarte pokolenie sadowników i przedsiębiorców dba o to, żeby sady owocowe nie tylko były sadami, ale miejscem gdzie zwykłe jabłko ma swoją świątynię.
Jabłkowe zagłębie w Skanii
Kiviks Musteri to nie tylko sady i zagłębie jabłkowego przetwórstwa. To spory kompleks, który składa się z kilku integralnych części. Nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że to miejsce idealne na spędzanie czasu z rodziną na świeżym powietrzu, bo terenów otwartych jest tu wiele. Szwedzi połączyli tu jabłkowe sady z edukacją przyrodniczą, bliskością natury i jej pełnym poszanowaniem oraz regularnym biznesem, który kwitnie w Kivik niczym jabłoni kwiat. Co więcej, możecie tu spędzić z dziećmi pół dnia totalnie za darmo, co w całkiem nietaniej Szwecji ma spore znaczenie dla budżetowego turysty. No chyba, że ulegniecie jabłkowej pokusie zakupienia smacznych pamiątek w przyległym sklepiku. Wtedy wycieczka stanie się całkiem kosztowna 😊…
Kiviks Musteri- zwiedzamy z dziećmi
Bez dzieci też oczywiście można zwiedzać! Posiadanie potomstwa nie jest warunkiem koniecznym do odwiedzenia sadów. Jednak dziecięce odkrywanie świata ma tą zaletę, że jest bardzo niespieszne. Chcąc czy nie, trzeba się temu powolnemu rytmowi poddać. Przecież każdy liść, każdy kwiatek może być akurat tym jedynym, na którym świat się kończy! I tak mija człowiekowi całe przedpołudnie na oglądaniu jabłek gdzieś na odległej, szwedzkiej prowincji…
Od nasiona jabłka do cydru…
Zwiedzanie najlepiej zacząć od rozejrzenia się po okolicy i zgarnięcia mapki, która jest przy wejściu, bo teren jest dość rozległy. Głodni nie tylko zwiedzania mogą załapać się na szwedzką fikę w restauracji, która sąsiaduje z małą uroczą szklarnią. W szklarni otwartej dla wszystkich odwiedzających odkryłam czarne pomidory! Taki kolor uzyskują, gdy są dojrzałe. Niedojrzała malizna była zielona, jak to u pomidora. Nieopodal stoi szkółka edukacyjna i mini plac zabaw dla dzieci, który ukrywa tajemniczą ścieżkę i furtkę. A po jej drugiej stronie jest… plaża! Oprócz tego, w kompleksie jest też ogródek z różnymi okazami roślin, nie tylko jabłoni oraz przylegający sad pokazowy z niejednym gatunkiem tego owocu. Najstarsze drzewka mają ponad 100 lat! Na koniec warto zostawić sobie wizytę w „Domu jabłka”, gdzie dowiecie się o jabłkach wszystkiego od A do Z… Pod warunkiem, że znacie szwedzki 😉. Mimo to miejsce zwiedza się bardzo intuicyjnie i przyjemnie. Oczywiście przystosowano je w dużej mierze dla dzieci, jak wszystko w Szwecji. Tutaj malizna dowie się m.in.: jak ważne są dla człowieka pszczoły, jaki jest cykl życia jabłek w odniesieniu do pór roku i ile kilogramów tych owoców przypada na jeden litr cydru (około 1,4kg). Elementem „muzeum” jest też zaaranżowana mini pokazowa fabryczka soku jabłkowego. Dobre i to, bo niestety prawdziwej fabryki cydru zwiedzać nie można. A na koniec wizyty warto obkupić się w sklepiku we wszystko co fabryczka rodziny Åkessonów wyprodukowała: od cydru (wiadomo!) przez dżemy, żele jabłkowe (!), chutney w różnych wariacjach smakowych po soki, ciastka, jabłkowe przekąski, jabłkowe bibeloty, sadzonki, drzewka, krzaczki oraz wiele, wiele innych. Tutaj zakupy robi się dużym, supermarketowym wózkiem, z pełnym rozmachem. Przynajmniej takie szwedzkim, nie niskobudżetowym wydaniu 😉.
Święto jabłka w Kiviks Musteri
Końcem września podczas zbiorów jabłek do Kivik ściągają jabłkowi amatorzy i koneserzy z całej Szwecji. W tym czasie odbywa się tu wielkie święto jabłka. Impreza na jego cześć organizowana jest raz w roku i oprócz typowych atrakcji, które towarzyszą wydarzeniom na wolnym powietrzu, układa się tu… obrazy z jabłek! Artyści dobierają jabłka po kolorach i odcieniach skórek, a później układają je w całe, nieraz bardzo dużych rozmiarów obrazy. Czad!
Kiviks Musteri- dla kogo?
Na pewno dla osób, które chcą kupić w firmowym sklepiku hektolitry cydru! Ale nie tylko 😉. Przede wszystkim dla zwolenników spędzania czasu wartościowo na łonie natury i obcowania z nią. Oprócz samych jabłoni podziwiać tu można szwedzkie podejście do ekologii, ochrony środowiska i edukacji przyrodniczej i tego jak te wartości zakorzenić w dzieciach od najmłodszych lat. Dodam tylko, że kompleks przylega do Parku Narodowego Stenshuvud. Wizytę w Kiviks Musteri można zaliczyć przy okazji trekkingu po leśnych ścieżkach.
Rebeka von Jurgen
*Spodobał Ci się ten artykuł? To zostaw po sobie ślad w komentarzu, poślij go dalej w świat, daj serduszko na Instagramie albo lajka na Facebook’u.
Zaobserwuj mnie również na moich profilach w social media: Instagram & Facebook!
Spodobał Ci się ten lub inny artykuł na blogu? To postaw mi wirtualną kawę:). Wesprzesz mnie w ten sposób jako autorkę internetową. A możesz to zrobić klikając w ikonkę poniżej.